Początek spotkania należał do Siarkowców, ale to niespodziewanie zielono-czarni zdobyli gola. Gospodarze nie mieli pomysłu na grę, ratowali się tylko długimi piłkami do przodu. Po zmianie stron i ostrej reprymendzie od trenera Ryszarda Kuźmy zaczęli grać całkiem inaczej. Stalowcy oddali im pole gry, co przy błędach w defensywie poskutkowało dwoma trafieniami i triumfem Siarki.
- W pierwszej połowie nie mieliśmy sytuacji, właściwie jedną, po której zdobyliśmy gola z rzutu wolnego. Po zmianie stron za bardzo się cofnęliśmy, błąd przy stałym fragmencie gry, brak krycia i wyrównująca bramka. Nie wiem co powiedzieć. Popełniliśmy indywidualne błędy. Każdy odpowiada za swojego zawodnika. Gdybyśmy odsunęli grę kilkanaście metrów dalej od swojego pola karnego, to rzut wolny byłby z połowy boiska i nie byłoby wrzutki w pole karne. Z tego się wzięła pierwsza bramka, a druga to już szkoda słów - powiedział obrońca Stalówki Michał Bogacz.
[ad=rectangle]
Stalowcy nie zrealizowali założeń taktycznych, które w przerwie ustalił z nimi trener Jaromir Wieprzęć. Ekipa ze Stalowej Woli cofnęła się zbyt głęboko pod własne pole karne i nie starała się nawet atakować. Zielono-czarni nie potrafili wykorzystać swojej groźnej broni jaką jest gra z kontry. Zawodnicy z hutniczego miasta liczą, że za ostatnie niepowodzenia w lidze uda im się zrehabilitować w kolejnym spotkaniu z Energetykiem ROW Rybnik.
- Trener uczulał nas żeby się nie cofać. M.in. ode mnie zależy, żeby wyganiać cały zespół. Nie wiem czego nam zabrakło. Jest nam przykro. Takie mecze są szczególnie ważne dla kibiców, ale i dla nas. Teraz gramy u siebie z Rybnikiem i trzeba się odkuć z bardzo dobrym rywalem - zakończył Bogacz.
Michał Bogacz: Jest nam przykro
Stal Stalowa Wola przegrała derbowe spotkanie w Tarnobrzegu z Siarką. Stalowcy prowadzili od 16. minuty, ale po zmianie stron oddali pole gry rywalowi i to się na nich zemściło