Malarz nie zgadza się z decyzją sędziego: Nie powiększałem obszaru obrony
- Moim celem nie była gra rękami. Na powtórkach widać, że nie idę "pajacem" do tej piłki, tylko z rękoma przy twarzy - opowiada o sytuacji z czerwoną kartką bramkarz Legii, Arkadiusz Malarz.
- Zdawałem sobie, że jestem poza polem karnym. Moim celem nie była gra rękami. Na powtórkach widać, że nie idę "pajacem" do tej piłki, tylko z rękoma przy twarzy, żeby ją chronić - dodaje.
- Lech umiejętnie starał się nas wciągnąć do gry i czekał na kontry. Widać to było przy akcji z czerwoną kartką - ocenia Malarz, który jest przekonany, że do 62. minuty jego zespół był lepszy od gospodarzy. - Z całym szacunkiem do Lecha, ale w przebiegu całego spotkania stwarzaliśmy sobie składniejsze akcje. Może nie były one stuprocentowe, ale lepiej operowaliśmy piłką i byliśmy bliżej zdobycia bramki. Stało się inaczej - mówi.
Legioniści tracą przewagę nad resztą stawki. Po niedzielnej potyczce nad wiceliderem z Poznania mają tylko dwa "oczka" przewagi. - Jechaliśmy po trzy punkty, ale nie udało się ich zdobyć. Lech odrobił część strat, ale przed nami jeszcze wiele spotkań. Nie będziemy się załamywać. Przeanalizujemy to spotkanie, a dalej musimy wygrać najbliższy mecz ligowy u siebie. To był wypadek przy pracy - kończy.
Lech Poznań - Legia Warszawa 2:1