- Wokół tej sprawy zrobiło się zdecydowanie zbyt dużo szumu. Może kiedyś - gdy mieliśmy w kadrze mniej klasowych piłkarzy i do najsilniejszych ogniw dobierało się pozostałych - absencja takiego zawodnika byłaby problemem, ale nie teraz. Zresztą co mają powiedzieć selekcjonerzy Anglii czy Francji, którzy stale muszą rezygnować z niektórych gwiazd i dokonywać trudnych wyborów? - pyta w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Andrzej Zamilski.
Były opiekun kadry młodzieżowej, a także asystent Leo Beenhakkera w pierwszej reprezentacji uważa, że wybory Adama Nawałki nie powinny być podważane. - Takie decyzje to wyłączne prawo selekcjonera oraz jego sztabu. On nie wymyśla powołań z sufitu, tylko każde jest zapewne przemyślane. Poza tym Kuba dopiero niedawno wrócił do gry po kontuzji, a mieliśmy okazję zobaczyć go w bezpośrednim starciu ze Sławomirem Peszką, gdy ich drużyny spotkały się w Bundeslidze, i wcale nie było widać jakiejś różnicy na korzyść Błaszczykowskiego. Tym bardziej nie robiłbym tragedii z jego nieobecności. Nie ma ludzi niezastąpionych i całe szczęście, bo gdyby tak było, to świat przewróciłby się do góry nogami - zaznaczył.
[ad=rectangle]
Zamilski jest zdania, że w tym konkretnym momencie absencja Błaszczykowskiego jest nawet właściwa. - On tak długo nie grał w kadrze, że nie wie nawet do końca co się w niej teraz dzieje. Niewykluczone też, że wciąż tli się w nim żal z powodu utraty opaski kapitańskiej. Dlatego może lepiej, że go nie ma. Nie uważam, by to w jakikolwiek sposób wpłynęło na atmosferę. Ją robią wyniki, a nie ten czy inny piłkarz - zakończył.
Oglądaj mecze reprezentacji Polski w Pilocie WP (link sponsorowany)