Wielu obserwatorów zastanawia się jak biało-czerwoni poradzą sobie z ostrą i bezpardonową grą, jaką zademonstrują zapewne podopieczni Martina O'Neilla. - Graliśmy już ze Szkotami, którzy też uchodzą za twardzieli, a jakoś wybrnęliśmy, dlatego nie przeceniałbym tego faktu - powiedział portalowi SportoweFakty.pl Andrzej Zamilski.
- Sytuacja jest o tyle nietypowa, że nie my, a raczej Irlandczycy mają mecz o być albo nie być w eliminacjach. Oni zrobią wszystko, by zdobyć jakieś punkty. Z jednej strony nie jest to dla nas dobra informacja, ale z drugiej jeśli rywale przegrają, to poważnie ograniczą swoje szanse na awans. Możemy więc walnie przyczynić się do wyrzucenia ich za burtę - dodał.
[ad=rectangle]
Jak ekipa Adama Nawałki powinna zagrać w Dublinie? Rzucić się do ataku, czy jednak poczekać na ruch ze strony Irlandczyków? - Remis byłby dla nas całkiem niezłym rezultatem. Oczywiście pełnią szczęścia byłoby zwycięstwo i jeśli dobrze zaczniemy spotkanie, to apetyty zapewne wzrosną. Nie możemy dać się stłamsić, bo z tego mógłby paść jakiś głupi gol. Cały czas trzeba pamiętać, że to właśnie Irlandczycy i Szkoci są naszymi głównymi konkurentami w walce o awans. Ja wciąż uważam, że lepiej by było, gdybyśmy jesienią pokonali Szkocję, a zremisowali z Niemcami. Ci ostatni moim zdaniem i tak zakończą rywalizację na 1. miejscu - zaznaczył Zamilski.
Jedno z głównych pytań przed meczem z Irlandią brzmi: czy biało-czerwoni zdołają utrzymać właściwy rytm z jesieni? Minęło przecież kilka miesięcy. - Jest jakieś niebezpieczeństwo, że to się nie uda, zwłaszcza że na początku roku zazwyczaj gramy słabiej. Dotyczy to nie tylko dorosłej reprezentacji, ale też innych kategorii wiekowych. Nasze drużyny potrzebują trochę czasu, by dobrze wejść w rundę. Inna sprawa, która budzi zamieszanie, to spory szum wokół powołań. Mam nadzieję, że to nie odbije na mentalności zespołu - zakończył Zamilski.