Ciągle czekam na powołanie - rozmowa z Sewerynem Gancarczykiem, obrońcą Metalista Charków

Mimo iż Leo Beenhakker regularnie narzeka na deficyt lewych obrońców w reprezentacji to przy powołaniach wciąż pomija Seweryna Gancarczyka. Obrońca wicelidera ukraińskiej Wyższej Ligi, Metalista Charków, gra w swoim zespole pierwsze skrzypce zarówno na krajowych boiskach jak i w Pucharze UEFA. Gancarczyk Beenhakkera nie krytykuje, choć przyznaje, że na myśl o powołaniach ogarnia go złość.

Sebastian Staszewski: Po wygranej 1:0 z Olimpiakosem Pireus twój Metalist Charków zapewnił sobie awans do kolejnej fazy Pucharu UEFA. Wygrana z Benfiką Lizbona w ostatnim meczu daje wam wygraną w grupie. Wiesz, że właśnie osiągnęliście największy sukces w historii klubu.

Seweryn Gancarczyk: - Tak, zdaje sobie z tego sprawę. Czuję dumę, bo mimo iż Metalist to nie jest legendarny klub nawet na Ukrainie zawsze miło być pamiętany przez kibiców po latach. A wierzę, że dzięki naszym sukcesom i dobrej grze fani zapamiętają również mnie.

W lidze również idzie wam znakomicie, jesteście wiceliderem. To jednorazowy wyskok Metalistu czy można powiedzieć, że już jesteście trzecią siłą na Ukrainie?

- Na pewno wszyscy są zaskoczeni naszą postawą. Choć przez ostatnie dwa lata dotrzymywaliśmy kroku Szachtarowi i Dynamo to nasza gra nie była tak efektowna i efektywna jak teraz. W pierwszej części tego sezonu zrobiliśmy małą niespodziankę i do liderującego Dynama tracimy sześć punktów a więc nie tak wiele. Do końca ligi jest jeszcze sporo spotkań, więc ciężko już teraz mówić o jakimś sukcesie. A czy można stwierdzić, że jesteśmy trzecią siłą? W obecnym sezonie na pewno tak.

Myślisz, że macie realne szanse, aby powalczyć o tytuł mistrza Ukrainy?

- Na pierwszą trójkę mamy naprawdę duże szanse. Awans do europejskich pucharów to cel, jaki sobie założyliśmy i wierzę, że uda się go zrealizować. Na mistrzostwo się nie napinamy, bo Dynamo jest bardzo mocne. Jeżeli jednak pod koniec ligi będzie okazja nawiązać walkę z zespołem z Kijowa na pewno ją nawiążemy.

Może Metalist gra tak ładną piłkę, bo latem klub przeprowadził znaczące wzmocnienia?

- Przyszło do nas dwóch nowym zawodników. Kupili Brazylijczyka Coelho. To napastnik, który wcześniej grał w Belgii. Strzelił w lidze już dziesięć bramek. Jest też nowy prawy obrońca z Argentyny. Słyszałem, że zimą klub planuje kolejne wzmocnienia. Ale ja o miejsce w składzie martwić się nie muszę (śmiech).

To prawda, że interesuje się tobą Galatasaray i Besiktas Stambuł a także niemiecka Hertha Berlin?

- Jakieś sygnały faktycznie były. Trenerzy kilku zespołów wypowiadali się dość pochlebnie na mój temat. Mogę powiedzieć tylko tyle, że w tym momencie jest jeden dość poważny temat transferu. Nie chcę jednak zdradzać nazwy klubu żeby nie odstraszyć kupca. Nie jest też wykluczone, że zostanę w Charkowie. Kilka dni temu rozmawiałem z prezesami i pewnie podpiszemy nową umowę. Jeżeli podpiszę kontrakt na pięć lat, a taka możliwość jest, pewnie już nigdzie nie odejdę i wrócę dopiero do Polski.

Nie kusi cie żeby spróbować sił na Zachodzie?

- Na pewno tak. Władze klubu obiecały mi, że jeżeli będzie dobra oferta to spojrzą na nią przychylnym okiem i pewnie pozwolą mi odejść. Najpierw muszą się pojawić konkrety.

Ile trzeba zapłacić by wykupić cię z Metalista?

- Pewnie około 1,5-2 miliony. Ile dokładnie naprawdę nie wiem. Może pomyślę też o wpisaniu w nową umowę klauzuli odstępnego.

Do kiedy chcesz podjąć decyzję odnośnie twojej przyszłości?

- Myślę, że wszystko wyjaśni się w najbliższych tygodniach. Szansę, że odejdę to jakieś 50 proc. Nie mam jednak wielkiego ciśnienia żeby odejść. W Charkowie czuję się jak w domu i nie ma dla mnie sensu iść gdzieś na siłę. Gdybym jednak dostał ofertę z Wysp Brytyjskich spakowałbym się dziś i jutro bym pojechał (śmiech). Marzę o tej lidze i widzę siebie w Anglii.

Mimo iż jesteś jednym z najlepszych lewych defensorów w lidze Leo Beenhakker nie chce dać ci poważnej szansy. Biorąc pod uwagę nasze problemy z obsadą lewej flanki obrony zachowanie Holendra jest dość dziwne.

- Widocznie nie mamy problemu z lewymi obrońcami. Jeżeli gram regularnie i zbieram dobre recenzje a nikt ze sztabu szkoleniowego reprezentacji się ze mną nie kontaktuje to ogarnia mnie złość. Fakt, że byłem na liście rezerwowych na Czechy. Ale kiedy Kowalczyk złapał kontuzję to powołali Wawrzyniaka. Nie chcę nikogo obrażać czy krytykować ale wiem, że przydałbym się reprezentacji.

Może nowy rok będzie dla ciebie lepszy jeżeli chodzi o reprezentację?

- Oby. Ja robię co mogę aby dostać się do reprezentacji ale o wszystkim decyduje Leo. Może jak na wiosnę pokażemy się z Metalistem w Europie to dostanę powołanie. No nic, będę czekał.

Komentarze (0)