- Przed przerwą graliśmy dobrze, zdominowaliśmy gospodarzy i nie pozwalaliśmy im na zbyt wiele. Byliśmy wtedy wyraźnie lepsi, przełożyło się to na gola i gdyby ten poziom został utrzymany, na pewno byśmy wygrali - powiedział portalowi SportoweFakty.pl Stefan Białas.
Były trener m. in. Legii Warszawa i Cracovii uważa, że biało-czerwoni stracili gola w banalny sposób. - Ta bramka padła po stałym fragmencie, piłka leciała przez godzinę. Irlandczycy w ogóle demonstrowali bardzo prosty futbol. Przenosili piłkę na skrzydło, stamtąd następowała wrzutka i po niej gospodarze próbowali kończyć akcję strzałem. U nas niestety uleciało wszystko co dobre z pierwszej połowy. Brakowało przytrzymania piłki, jakichkolwiek prób rozegrania i przez to nie potrafiliśmy wybić rywali z rytmu. Cofnęliśmy się zdecydowanie za głęboko, całkowicie tracąc kontrolę nad meczem - zanalizował.
[ad=rectangle]
Przy takiej postawie trudno było cokolwiek wskórać w ofensywie. - Jeśli bronimy się na 30. metrze, to do pola karnego przeciwnika pozostaje ich jeszcze 60. Ciężko było zatem w ogóle tam podejść - dodał Białas.
Czy przebieg niedzielnego pojedynku powinien wprawić nas w niepokój? - Faktem jest, że druga połowa była bardzo słaba, zwłaszcza ostatnie pół godziny. Trudno ocenić skąd taki regres, bo przed przerwą wyszliśmy na boisko z właściwym nastawieniem. Było widać determinację i agresję. Atakowaliśmy Irlandczyków pressingiem i to mogło się podobać. Być może po przerwie zabrakło nam po prostu sił - zakończył.