PP: Kopciuszek blisko Narodowego! - relacja z meczu Błękitni Stargard Szczeciński - Lech Poznań

To nie prima aprilis! Rewelacyjny II-ligowiec wypracował dwa gole zaliczki przed rewanżem z Lechem Poznań. Bohaterem został obrońca i zarazem strażak - Tomasz Pustelnik.

Sebastian Szczytkowski
Sebastian Szczytkowski
Pojedynek nazywano kolokwialnie "balem kopciuszka". Po pokonaniu sześciu przeszkód Błękitni Stargard Szczeciński dotarli do półfinału Pucharu Polski i gościli wicemistrza kraju, Lecha Poznań. To było ich ostatnie spotkanie na własnym terenie w niezwykle udanej edycji rozgrywek. Pojawiła się nieśmiała koncepcja, by zagrali przy sztucznym oświetleniu oraz większej publiczności w Szczecinie. Postanowili jednak zostać na dobrze sobie znanym terenie.Sprzedaż biletów trwała ledwie kilka godzin. Także na miejsca stojące. Miasto żyło wydarzeniem od kilku dni, organizatorzy przygotowali atrakcje, a ulica Ceglana nie przeżyła podobnego oblężenia samochodów od dawna. Problemem była zmienna pogoda. Raz świeciło słońce, raz padał deszcz, następnie grad, przez co murawa zrobiła się grząska
Lech Poznań nie narzekał na warunki i zabrał się do ataku. Premierowe próby kończyły się na obronie ze Stargardu. W 9. minucie przyjezdni znaleźli sposób na jej sforsowanie. Konkretnie Zaur Sadajew, który otrzymał kapitalne podanie z głębi pola od Paulusa Arajuuriego, przepchnął przeciwnika i znalazł się jedynie przed Markiem Ufnalem. Płaski strzał napastnika Lecha trafił do siatki i zrobiło się 0:1. "Nic się nie stało" - krzyknęli kibice Błękitnych i faktycznie – ich ulubieńcy nie podłamali się straconym golem. Wydawało się, że Lech przejmie kontrolę nad wydarzeniami, a tymczasem gospodarze odważnie przenieśli grę na przeciwną stronę boiska i kilkakrotnie zrobiło się gorąco w pobliżu Jasmina Buricia. Groźnie zza pola karnego mierzyli Wojciech Fadecki oraz Ariel Wawszczyk, a Robert Gajda domagał się podyktowania jedenastki po kontakcie z Szymonem Pawłowskim. W całej pierwszej połowie Błękitni mieli 57 procent posiadania piłki, choć grali bez kreatywnego Bartosza Flisa.

Piłkarze z Poznania mieli prawo być zaskoczeni frontalnym atakiem kopciuszka. Przed przerwą ponownie postanowili postraszyć II-ligowca. Szczególnie groźny był Zaur Sadajew, który umiejętnie grał ciałem i pokazywał się partnerom. Miał nawet szansę na drugiego gola, ale nieumiejętnie dostawił stopę do futbolówki i nie wepchnął jej z bliska do siatki.

Kolejorz zszedł do szatni w prowadzeniem. Ważnym, ale nie bezpiecznym. Tym bardziej, że Błękitni zaatakowali zaraz po wznowieniu. W 53. minucie piłka trafiła jeszcze na górną siatkę bramki Jasmina Buricia, ale w 54. minucie znalazła drogę do bramki. Skierował ją tam obrońca Tomasz Pustelnik uderzeniem z powietrza w zamieszaniu po kornerze.

63. minuta przyniosła sensacyjnego gola na 2:1. Stadion odleciał i ponownie doprowadził do tego Tomasz Pustelnik po rzucie rożnym. Różnice? Tym razem korner był bity z drugiego narożnika, a obrońca i strażak uderzył nie nogą, a głową od poprzeczki do siatki. Sytuacja zmieniła się jak w kalejdoskopie. Błękitni napędzali się sami, tymczasem Lech Poznań sprawiał wielki zawód swoim około 200 kibicom w sektorze gości. Ciśnienia nie wytrzymał dotychczas błyskotliwy Sadajew, który zobaczył drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę.

Końcówka była nerwowa. Kolejorz mógł wyrównać, kopciuszek mógł dobić faworyta. Piłkarska fortuna uśmiechnęła się do rewelacyjnego II-ligowca. Łukasz Kosakiewicz podłączył się do ataku i pokarał Buricia płaskim strzałem po krótkim rogu. W ten sposób Błękitni wypracowali dwa gole przewagi przed rewanżem w Poznaniu. "Puchar jest nasz" - zaśpiewali kibice w Stargardzie i ta perspektywa staje się z tygodnia na tydzień coraz bardziej realna.

Błękitni Stargard Szczeciński - Lech Poznań 3:1 (0:1)
0:1 - Zaur Sadajew 9'
1:1 - Tomasz Pustelnik 54'
2:1 - Tomasz Pustelnik 63'
3:1 - Łukasz Kosakiewicz 83'

Składy:

Błękitni: Ufnal - Kosakiewicz, Liśkiewicz, Pustelnik, Wawszczyk - Fadecki, Poczobut, Wojtasiak (90+2 Kotłowski), Gutowski - Gajda (82' Inczewski), Wiśniewski (71' Baranowski).

Lech: Burić - Ceesay (65' Kędziora), Kamiński, Arajuuri, Douglas - Linetty (68' Drewniak), Kadar - Pawłowski (79' Ubiparip), Kownacki, Formella - Sadajew.

Żółte kartki: Kosakiewicz, Gajda, Ufnal, Poczobut (Błękitni) oraz Kamiński, Linetty, Sadajew (Lech).

Czerwona kartka: Sadajew /86' - za drugą żółtą/

Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork).

Szymon Pawłowski po porażce z Błękitnymi: Wstyd i kompromitacja

Błękitni Stargard Szczeciński awansują do finału Pucharu Polski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×