Lech wziął rewanż na Zubie - relacja z meczu PGE GKS Bełchatów - Lech Poznań

Lech Poznań szybko pozbierał się po wpadce w Pucharze Polski z II-ligowymi Błękitnymi Stargard Szczeciński i w meczu 26. kolejki T-Mobile Ekstraklasy ograł na wyjeździe PGE GKS Bełchatów 2:1.

Kolejorz tym samym wziął rewanż na Marku Zubie, który w sobotę debiutował na ławce trenerskiej Brunatnych. W sierpniu 2013 roku prowadzony przez nowego opiekuna GKS-u Żalgiris Wilno upokorzył Lecha, wyrzucając go za burtę Ligi Europy. Teraz poznaniacy odegrali się na 51-letnim szkoleniowcu, psując jego debiut w Bełchatowie i powrót do T-ME po siedmioletniej przerwie.
[ad=rectangle]

Paliwem drużyny Macieja Skorży podczas wizyty w Bełchatowie była jednak nie żądza rewanżu na Zubie, a chęć rehabilitacji za kompromitującą porażkę z Błękitnymi Stargard Szczeciński w półfinale Pucharu Polski. Lechici przegrali z II-ligowcami 1:3, choć do przerwy prowadzili 1:0, co spowodowało przy Bułgarskiej małe trzęsienie ziemi, ale władze klubu nie sięgnęły jeszcze po środki inne niż rozmowa motywacyjna.

W porównaniu z wtorkowym spotkaniem w Stargardzie trener Skorża dokonał pięciu zmian w wyjściowym składzie, ale też pole manewru ograniczyły mu urazy Gergo Lovrencsicsa, Vojo UbiparipaDawida Kownackiego i Karola Linettego oraz dalsza niedyspozycja Darko Jevticia. Do środka pola wrócił pauzujący za kartki kapitan Łukasz Trałka, któremu partnerował Jakub Serafin. Dla 19-latka był to dopiero drugi ligowy występ w sezonie.

Na sześć roszad względem ostatniego meczu z Pogonią Szczecin (0:3) zdecydował się za to trener Zub. Nowy szkoleniowiec Brunatnych ponadto zabrał kapitańską opaskę Pawłowi Baranowskiemu i przekazał ją Błażejowi Telichowskiemu. 32-letni stoper jest trzecim w tym sezonie kapitanem bełchatowian: jesienią był nim Arkadiusz Malarz, a po jego odejściu do Legii Warszawa trener Kamil Kiereś na jego następcę namaścił właśnie Baranowskiego.

Spotkanie od początku prowadzone było pod dyktando gości z Poznania, choć warto zaznaczyć, że o ile w pierwszym kwadransie GKS próbował atakować Lecha wysokim pressingiem, tak później cofnął się głęboko na swoją połowę. Emilijus Zubas po raz pierwszy w opałach był w 18. minucie, gdy efektownie sparował poza światło swojej bramki piłkę po główce Paulusa Arajuuriego. Siedem minut później nie miał już żadnych szans, gdy Kasper Hamalainen wymanewrował obrońców GKS i spod końcowej linii dograł piłkę przed bramkę do pozostawionego bez opieki Muhameda Keity, a ten z bliska trafił do siatki gospodarzy.

Strata bramki nie podziałała pobudzająco na GKS, a przewaga Lecha rosła z każdą minutą. Znalazła ona odzwierciedlenia w dwóch okazjach Dariusza Formelli, ale w obu przypadkach Litwin obronił groźne strzały młodzieżowego reprezentanta Polski. Po zmianie stron Kolejorz nie dominował już tak, jak w I połowie, ale wciąż to on dyktował warunki gry. GKS pierwszy strzał w światło bramki gości oddał dopiero w 58. minucie, ale Maciej Gostomski pewnie złapał uderzoną przez Arkadiusza Piecha piłkę. Lech choć prowadził grę, to nie kwapił się do podwyższenia prowadzenia za wszelką cenę i w 71. minucie został skarcony za minimalizm. Po strzale Piecha z 15 metrów Gostomski sparował piłkę wprost pod nogi nadbiegającego Łukasza Wrońskiego, a ten spokojnie wpakował ją do siatki.

Odpowiedź Lecha była jednak piorunująca. Już w 74. minucie po centrze Barry'ego Douglasa z rzutu wolnego Arajuuri głową umieścił piłkę w siatce gospodarzy, zapewniając Kolejorzowi pierwsze wyjazdowe zwycięstwo od 7 grudnia. W ostatnim kwadransie szanse na podwyższenie prowadzenia mieli Formella i Szymon Pawłowski, ale dobrze na linii zachował się Zubas.

Dla GKS-u to czwarta z rzędu ligowa porażka, a już szósta w siódmym meczu po zimowej przerwie. Po rundzie jesiennej Brunatni zajmowali 7. miejsce w ligowej tabeli i mieli aż 10 punktów przewagi nad strefą spadkową. Teraz w najlepszym przypadku po 26. kolejce mogą zajmować ostatnią bezpieczną pozycję, ale jeśli swój mecz z Górnikiem Zabrze wygra Ruch Chorzów, to bełchatowianie wylądują pod "kreską".

Lechowi natomiast to zwycięstwo dało - przynajmniej do czasu zakończenia meczu Legia Warszawa - Piast Gliwice - pozycję lidera T-ME. Kolejorz utrzyma się na szczycie tylko wtedy, gdy Wojskowi przegrają u siebie z drużyną Radoslava Latala.

PGE GKS Bełchatów - Lech Poznań 1:2 (0:1)
0:1 - Keita 26'
1:1 - Wroński 71'
1:2 - Arajuuri 74'

Składy:

GKS: Emilijus Zubas - Damian Zbozień, Paweł Baranowski, Błażej Telichowski, Adam Mójta - Michał Mak, Grzegorz Baran (83' Piotr Witasik), Kamil Wacławczyk (46' Bartosz Ślusarski), Paweł Komołow (67' Łukasz Wroński), Maciej Małkowski - Arkadiusz Piech.

Lech: Maciej Gostomski - Tomasz Kędziora, Paulus Arajuuri, Marcin Kamiński, Barry Douglas - Łukasz Trałka, Jakub Serafin (86' Tamas Kadar) - Dariusz Formella (89' Niklas Zulciak), Kasper Hamalainen, Muhamed Keita (76' Szymon Pawłowski) - Zaur Sadajew.

Żółte kartki: Małkowski (GKS) oraz Trałka, Douglas (Lech).

Sędzia: Marcin Borski (Warszawa).

Widzów: 4085.

[event_poll=28408]

Źródło artykułu: