Bayern Monachium pod wodzą Pepa Guardioli konsekwentnie gra w ataku pozycyjnym, spychając przeciwnika do głębokiej obrony i wykonując mnóstwo krótkich podań. Niejednokrotnie można odnieść wrażenie, że Bawarczycy chcą wejść z piłką do bramki rywala. Na Signal Iduna Park w Dortmundzie mistrz Niemiec wybrał zupełnie inne rozwiązanie, nie starając się przenieść całego ciężaru gry pod pole karne Romana Weidenfellera.
[ad=rectangle]
Goście skupiali się na grze obronnej i zapraszali Borussię na własną połowę, a w odpowiednim momencie zadali cios, nie popełniając przy tym żadnych błędów. Zainkasowali komplet punktów, chociaż pod względem posiadania piłki mecz zakończył się remisem (50 do 50), a obie drużyny wykonały praktycznie tyle samo podań (552 Bayernu do 543 Borussii).
- Chętnie zagrałbym inaczej, ale jak wiadomo nie wszystkich zawodników mam do dyspozycji - przyznał Guardiola, pytany o wystawienie równocześnie w podstawowym składzie Philippa Lahma, Xabiego Alonso i Bastiana Schweinsteigera. Doświadczony tercet skutecznie utrudniał zadanie dortmundczykom. - Bawarczycy znakomicie zamykali przestrzenie, byli głęboko ustawieni i zwarci. Grało nam się bardzo trudno - kręcił głową Juergen Klopp.
Dortmundczycy mieli nadzieję, że będą mogli wyprowadzać szybkie kontrataki, a od dawna wiadomo, iż w tym elemencie czują się znakomicie. Taktyka zaordynowana piłkarzom przez Guardiolę pokrzyżowała plany Borussii i zdezorientowała piłkarzy, którzy bezskutecznie szukali luk w linii obrony lidera rozgrywek.
Co warte odnotowania, zwycięstwo w Dortmundzie było 50. ligowym triumfem Gwiazdy Południa pod wodzą katalońskiego trenera. Guardiola po jubileuszową wygraną sięgną w zaledwie 61. spotkaniu, zdecydowanie poprawiając rekord klubu należący do legendarnego węgierskiego szkoleniowca Pala Csernaia (1979-1983) - 50. zwycięstwo odniesione w 73. pojedynku ligowym.