Milos Lacny na boisko w meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biała wszedł w końcówce spotkania. Mógł przesądzić o wyniku potyczki, bowiem po jego strzale głową piłka odbiła się od słupka. Lacny jednak na murawie zaznaczył się i z tej gorszej strony. Dwukrotnie został ukarany przez sędziego żółtą kartką, a więc jeszcze przed końcem regulaminowego czasu musiał udać się do szatni.
- Chciałem zmienić coś w meczu, taki mam charakter. Zawsze chcę wygrać spotkanie, a czułem, że mamy na to jeszcze szanse. To, że dostałem dwie żółte kartki, to inna sprawa. Można było je dać, a można było nie dać tych kartek - mówił piłkarz. - Nie jestem agresywny - dodał.
[ad=rectangle]
- Szkoda, że się tak zachował. Na pewno walczył i chciał, ale tu trzeba troszeczkę inteligencji i rozwagi. Dobrze, że skończyło się to bez większych konsekwencji dla nas - mówił na gorąco po meczu szkoleniowiec Śląska.
Teraz kilka dni od tego wydarzenia już minęło. Tadeusz Pawłowski na swojego napastnika nie nałoży żadnej kary, ale... - Drużyna ma swój wewnętrzny regulamin, gdzie są kary za żółte kartki. Ode mnie nie będzie miał kary. Naturalnie, było to nierozsądne, bo to przecież doświadczony zawodnik. Słyszę, że walczył, czy był nawet u nas najlepszy na boisku. To jest śmieszne. Zawodowiec musi wiedzieć, co robi na boisku. Nie popieram takiego zachowania, ale osobiście go nie ukarałem i będzie w kadrze meczowej - skomentował szkoleniowiec. Lacny tym samym będzie mógł zagrać w najbliższym meczu WKS-u z Piastem w Gliwicach.