Lechia Gdańsk przez niemal cały mecz przeważała, aż w końcu pokonała Legię Warszawa. - Lechia strzelała głównie z dystansu. Wiadomo, że tak będzie przebiegał mecz, że trzeba będzie uważać na dośrodkowania, czy wrzutki. Pod koniec straciliśmy jednak bramkę - powiedział Igor Lewczuk. - Wiadomo, że trzy punkty z Gdańska dużo by zmieniły. Nie możemy powiedzieć, że nic się nie stało, bo się stało. Nikt tego jednak nie zmieni - dodał obrońca Wojskowych.
[ad=rectangle]
Kilka minut przed stratą gola, Antonio Colak wpakował piłkę do bramki Legii. Sędzia zdecydował jednak, że Igor Lewczuk był w tej sytuacji faulowany. - Ta sytuacja była w miarę klarowna. Mi się wydawało, że popchnięcie było ewidentne. Dziwne były inne sytuacje, jak taka gdy piłka wyszła na aut, zawodnicy Lechii wybili rzut rożny i nie było żadnego problemu. Było wiele zastanawiających sytuacji w obie strony - zauważył legionista.
W tabeli Legia ma dużą przewagę nad Lechią Gdańsk, jednak w ostatnim czasie biało-zieloni zdobywają więcej punktów. - Jeżeli chodzi o zdobycz punktową na wiosnę, to wygląda to okazale. Lechia z nami wygrała, przyszedł nowy trener, gdańszczanie awansowali do ósemki. Mają dobrą kadrę, fajnych kibiców i mają wszystko, by dołączyć do ścisłej ligowej czołówki - przyznał Lewczuk.
W sobotę mistrzowie Polski grali przy 36,5-tysięcznej frekwencji. - Na pewno Legia to mistrz Polski i dlatego na mecze z nami chodzi tyle osób. Wydaje mi sie jednak, że tak wysoka frekwencja w sobotę to przede wszystkim zasługa Lechii Gdańsk. To gospodarze stworzyli taką otoczkę - stwierdził piłkarz klubu ze stolicy.
Igor Lewczuk: Było wiele zastanawiających sytuacji w obie strony
Legia Warszawa poniosła w Gdańsku ósmą porażkę w T-Mobile Ekstraklasie. Igor Lewczuk przyznał, że po przegranej z Lechią legioniści nie mogą mówić, że nic się nie stało.