Jurij Szatałow: Jestem zaskoczony naszą grą

[tag=566]Górnik Łęczna[/tag] podzielił się punktami z Podbeskidziem Bielsko-Biała i zmarnował szansę na zbliżenie do ósemki. Teraz beniaminek traci cztery punkty do upragnionej strefy.

Postawa zielono-czarnych w poniedziałkowy wieczór pozostawiała wiele do życzenia. Łęczyńscy piłkarze mieli olbrzymi kłopot z precyzyjną wymianą podań, do tego sytuacji podbramkowych stworzyli jak na lekarstwo i żadnej z nich nie wykorzystali. - Jestem trochę zaskoczony naszą grą. Nie w taki sposób pracowaliśmy cały tydzień. Wiedzieliśmy, że mocne strony Podbeskidzia to auty i dalekie zagrania. Może była walka z obu stron, ale nie było gry. Nie było tej piłki, którą chcemy grać. Długie piłki w jedną i w drugą stronę, wszyscy biegali, ale w mojej ocenie widowisko było dosyć słabe - przyznaje Jurij Szatałow.
[ad=rectangle]
Remis z Podbeskidziem Bielsko-Biała sprawił, że uniknięcie batalii o utrzymanie graniczy z cudem. W drugim meczu z rzędu zielono-czarni nie strzelili bramki i mieli ku temu niewiele okazji. - Na pewno boli to, że jakoś dziwnie baliśmy się grać do przodu. Nie wiem czym było to spowodowane... Czy to sprawa psychiki, że bardzo mocno chcieliśmy wejść do ósemki... To blokuje? Nie wiem. Takie rzeczy nie powinny wpływać na zawodników, którzy mają blisko 30 lat i więcej. Trochę jestem tym zaskoczony. Będziemy szukać rozwiązań, żeby te sytuacje stwarzać. A czy wykorzystamy, czy nie, to już inna sprawa - ocenia trener Górnika.

Na finiszu sezonu zasadniczego łęczyński zespół ma zaledwie trzy punkty przewagi nad strefą spadkową. Górnik musi więc solidnie popracować nad poprawą mankamentów, gdyż już w niedzielę podejmie Lecha Poznań. - Nawet swoich myślach jestem zagubiony, dlaczego tak się stało. Trzeba w ciągu tych paru dni szybciutko przeanalizować i skorygować takie rzeczy - zauważa Szatałow. - Ostatniego meczu Lecha nie widziałem, bo byłem zajęty przygotowaniami do naszego spotkania. Jeszcze nie mamy pomysłu, ale będziemy go szukać - kończy.
[event_poll=28421]

Komentarze (0)