Zawisza Bydgoszcz, choć na GIEKSA Arenę przyjechał podbudowany serią pięciu kolejnych zwycięstw ligowych, długo nie mógł odnaleźć swojego rytmu, czego konsekwencją była stracona już w dziewiątej minucie meczu bramka. Dopiero po upływie pół godziny ekipa Mariusza Rumaka wróciła do gry, ale zrobiła to w takim stylu, że jeszcze przed przerwą pozbawiła przeciwnika nadziei na korzystny rezultat, aplikując Emilijusowi Zubasowi aż trzy gole.
[ad=rectangle]
- Byliśmy przygotowani na to, że GKS rzuci się na nas od początku, bo zespół ten przeżywa obecnie trudny okres. Bełchatowianie przed meczem z nami znaleźli się w strefie spadkowej, byli pod presją, dlatego wiedzieliśmy, że będą chcieli na nas usiąść. My jednak cały czas graliśmy swoje, nawet po stracie bramki, i ostatecznie zrealizowaliśmy nasz plan, którym było odniesienie kolejnego zwycięstwa - wyjaśnił Jakub Świerczok.
Bydgoszczanie na wiosnę zadziwiają nie tylko dyspozycją fizyczną, ale też - a może przede wszystkim - kondycją psychiczną. Na boisku zupełnie nie widać po nich stresu czy presji związanej z zajmowaniem ostatniego miejsca w tabeli. Co więcej, w Bełchatowie Zawisza po raz pierwszy tej wiosny musiał gonić wynik, ale ten fakt, zamiast związać nogi zawodnikom, zmobilizował ich do jeszcze lepszej gry, czego konsekwencją okazało się pewne zwycięstwo 4:1. - Strata pierwszej bramki na pewno delikatnie podcięła nam skrzydła, ale przyjechaliśmy do Bełchatowa po trzy punkty i na tym się skupialiśmy - zaznaczył młody napastnik.
W 2015 roku zespół Rumaka jeszcze nie przegrał, a z ośmiu dotychczasowych spotkań wygrał aż sześć. Trudno jednoznacznie wyjaśnić skąd bierze się tak znakomita postawa bydgoskich rycerzy wiosny. - Ciężko codziennie trenujemy, mamy dobry zespół, trzymamy się razem - myślę, że to jest recepta na sukces - podkreślił strzelec bramki na 3:1 w meczu z PGE GKS-em. - Robimy swoje i nie patrzymy wstecz. Myślimy już teraz o kolejnym spotkaniu z Legią i wydaje mi się, że do Warszawy również pojedziemy po trzy punkty - dodał.