Stalowcy na papierze byli faworytem sobotniej potyczki. Wszyscy wiedzieli jednak, że łatwo o ligowe punkty nie będzie, bowiem Wisła Puławy w ostatnim czasie radziła sobie bardzo dobrze i w pięciu potyczkach zainkasowała aż 13 punktów. Goście walczą o zachowanie ligowego bytu i po fatalnej rundzie jesiennej mają obecnie dużo lepszą sytuację. W Stalowej Woli okazali się tez bardzo skuteczni.
- Wiedzieliśmy, że czeka nas trudny pojedynek, że Wisła z meczu na mecz gra coraz lepiej. Wisła była w stu procentach skuteczna, oddali cztery celne strzały na bramkę i zdobyli cztery gole. Tracimy bramkę, potem doprowadzamy do wyrównania i wydaje się, że wszystko wróciło do normy i kontrolujemy mecz. Niestety w końcówce w zaledwie minutę tracimy dwa gole. Po zmianie stron szybko trafiamy po raz drugi, ale niestety prosty błąd i Wisła zdobywa czwartą bramkę. Walczyliśmy do końca o korzystny wynik, ale się nie udało. Teraz musimy powalczyć o punkty w kolejnych spotkaniach - powiedział szkoleniowiec Stalówki Jaromir Wieprzęć.
[ad=rectangle]
W sobotniej konfrontacji nie obyło się też bez kontrowersji. - Nie będę oceniał pracy sędziego, na pewno kontrowersyjna była decyzja przy rzucie karnym dla gości. A w drugiej połowie był ewidentny faul w polu karnym na Tomku Płonce. Arbiter sędziował tak jak potrafi - stwierdził trener Stali. - Okazuje się, że ja będąc w bramce nie mogę nic zrobić. Walczyłem o piłkę, ani ja ani zawodnik z Puław nie dostaliśmy tej piłki. I karny, szkoda że go nie obroniłem, bo byłem blisko, myślę, że tą interwencją bym pomógł zespołowi, w drugiej połowie chłopcy walczyli, ten jeden punkt się nam należał. Straciliśmy pozycję lidera, przykro, że nie zdobyliśmy trzech punktów, zespół z Puław był w zasięgu - dodał z kolei golkiper zielono-czarnych Tomasz Wietecha.
Ekipę z Podkarpacia czeka teraz trudny wyjazdowy bój z MKS Kluczbork. Szkoleniowiec Stali będzie miał do dyspozycji nieco większą kadrę, gdyż po pauzie za kartki wrócą Michał Bogacz i Michał Kachniarz, a być może i narzekający na uraz Paweł Giel. W hutniczym mieście liczą na rehabilitację i kolejne punkty. - Nie będzie jeszcze Damiana Łanuchy, który może wrócić do gry za dwa tygodnie. Będzie trochę szersze pole manewru. Każdy mecz jest ważny. Nie jest istotne czy gra się z zespołem z dołu, ze środka czy z czuba ligowej tabeli. Liga jest zwariowana i do każdej potyczki trzeba podchodzić w pełni skoncentrowanym. Każdego rywala trzeba szanować - zakończył Jaromir Wieprzęć.