Portugalczycy na własnym terenie szybko wyszli na podwójne prowadzenie i mogli wygrać nawet różnicą trzech albo czterech bramek. Prezentowali ciekawy ofensywny futbol i sprawiali ogromne problemy niepewnie grającemu faworytowi. W rewanżu to Bayern rządził i dzielił, choć Pep Guardiola dokonał tylko jednej zmiany w podstawowym składzie: Holger Badstuber zastąpił Dantego. Smoki fatalnie zaprezentowały się na Allianz Arena i nie miały nic do powiedzenia w konfrontacji z mistrzem Niemiec.
Już w 10. minucie monachijczycy mogli objąć prowadzenie, ale strzał Thomasa Muellera obronił Fabiano, a dobitka Roberta Lewandowskiego wylądowała na słupku. Po chwili już nic nie uratowało przyjezdnych, kiedy Juan Bernat dośrodkował z lewej strony pola karnego, a Thiago Alcantara uprzedził obrońców i głową wpakował piłkę do siatki. Bayern dopiero się rozkręcał i na prowadzenie w dwumeczu wyszedł po rzucie rożnym oraz "główce" Jerome'a Boatenga.
[ad=rectangle]
W 27. minucie świetną akcję Philippa Lahma z Muellerem wykończył Lewandowski, który mocno uderzył futbolówkę głową i Fabiano choć dotknął piłkę, nie zdołał zatrzymać jej przed linią bramkową. To nie był koniec strzeleckich popisów FCB, choć trzeba przyznać, że przy golu numer 4 gospodarzom pomógł rykoszet od nogi Bruno Martinsa Indiego po uderzeniu Muellera z dystansu. Wszelkich złudzeń drużynę Julena Lopeteguiego pozbawił "Lewy", który ograł Maicona i płaskim strzałem w róg bramki uzyskał swojego 5. gola w tej edycji LM.
Po przerwie Bawarczycy uspokojeni bardzo wysokim prowadzeniem spuścili nieco z tonu i pojedynek momentami przypominał sparing. Porto było bezradne i wydawało się, że zaliczy katastrofalny występ. Piłkarze z Estadio Dragao przebudzili się jednak i zdobyli honorowego gola. Na listę strzelców wpisał się Jackson Martinez, który z najbliższej odległości wpakował piłkę do siatki po centrze Evandro. Jakby tego było mało, goście "poczuli krew" i bardzo niewiele zabrakło, by Martinez w 77. minucie zdobył drugą bramkę!
Bayern po słabszym okresie opanował sytuację i w końcówce nie musiał drżeć o awans. Co więcej, podopieczni Guardioli za sprawą pięknego strzału Xabiego Alonso z rzutu wolnego podwyższyli na 6:1. Jeszcze Lewandowski był krok od skompletowania hat-tricka, lecz z najbliższej odległości nie pokonał Fabiano. Bawarczycy tydzień temu mocno rozczarowali, ale wtorkowym występem udowodnili, że na własnym terenie są niezwykle mocni nawet bez Francka Ribery'ego, Arjena Robbena i Davida Alaby. Przypomnijmy, że w 1/8 finału wygrali z Szachtarem Donieck aż 7:0.
PSG przed rewanżem znajdowało się w fatalnym położeniu, ale nadzieję Francuzom dawał powrót do gry Marco Verrattiego oraz Zlatana Ibrahimovicia. Cudu na Camp Nou jednak nie było i Duma Katalonii nie wysilając się przypieczętowała awans do półfinału. Barcelona przeważała od początku, a na prowadzenie wyszła po świetnej akcji Andresa Iniesty, który wypuścił w uliczkę Neymara, po czym Brazylijczyk minął Salvatore Sirigu i skierował piłkę do siatki.
Paryżanie na moment przejęli inicjatywę, jednak gospodarze w pełni kontrolowali przebieg wydarzeń na boisku i wyprowadzili drugi cios. Dani Alves w 34. minucie zabawił się z rywalem z prawej strony boiska, by perfekcyjnie dośrodkować w pole karne na głowę Neymara. Brazylijczyk, wzorem Luisa Suareza sprzed tygodnia, okazał się katem drużyny Laurenta Blanca. Przyjezdnych we wtorek nie było stać na wiele i dopiero po godzinie gry przed niezłą okazją stanął Verratti, lecz przymierzył obok słupka.
Po zmianie stron z murawy barcelońskiego obiektu wiało nudą. PSG spróbowało szczęścia za sprawą uderzenia z dystansu "Ibry", ale Marc-Andre ter Stegen nie miał problemów z interwencją. W 79. minucie wyśmienitą szansę miał Blaise Matuidi, jednak w ostatniej chwili przyblokował go Gerard Pique, a Edinson Cavani dobijał tylko w boczną siatkę. Z kolejnych ataków paryżan nie powstało już żadne zagrożenie dla defensywy Barcelony, która w dwumeczu wygrała aż 5:1.
PSG wykonało wyraźny krok w wstecz w porównaniu do rywalizacji z sezonu 2012/2013, kiedy uległo Katalończykom tylko wskutek mniejszej liczby goli zdobytych na wyjeździe (2:2 i 1:1). Inna sprawa, że zespół Luisa Enrique znajduje się w naprawdę wysokiej formie i ma całkiem spore szanse na potrójną koronę.
Bayern Monachium - FC Porto 6:1 (5:0)
1:0 - Thiago 14'
2:0 - Boateng 22'
3:0 - Lewandowski 27'
4:0 - Mueller 36'
5:0 - Lewandowski 40'
5:1 - Martinez 73'
6:1 - Alonso 88'
Składy:
Bayern: Neuer - Rafinha (72' Rode), Boateng, Badstuber, Bernat - Lahm, Alonso, Thiago (90' Dante) - Goetze (86' Weiser), Mueller - Lewandowski.
Porto: Fabiano - Reyes (33' Pereira), Maicon, Marcano, Martins Indi - Herrera, Casemiro, Torres - Quaresma (46' Neves), Martinez, Brahimi (67' Evandro).
Czerwona kartka: Marcano /87' za drugą żółtą/ (Porto).
Żółte kartki: Badstuber (Bayern) oraz Herrera, Martinez, Pereira, Marcano (Porto).
Sędzia: Martin Atkinson (Anglia).
Pierwszy mecz: 1:3, awans: Bayern Monachium.
FC Barcelona - Paris Saint-Germain 2:0 (2:0)
1:0 - Neymar 14'
2:0 - Neymar 34'
Składy:
Barcelona: ter Stegen - Alves, Pique, Mascherano, Alba - Rakitić, Busquets (55' Roberto), Iniesta (46' Xavi) - Messi, Suarez (75' Pedro), Neymar.
PSG: Sirigu - van der Wiel, Marquinhos, Luiz, Maxwell - Verratti, Cabaye (66' Lucas), Matuidi (80' Rabiot) - Cavani (80' Lavezzi), Ibrahimović, Pastore.
Żółta kartka: Luiz (PSG).
Sędzia: Svein Oddvar Moen (Norwegia).
Pierwszy mecz: 3:1, awans: FC Barcelona.
Kibicuj "Lewemu" i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)
To by był jeden z ciekawszych finałów ostatnich lat.