Tomasz Hajto: Zabrakło pazerności, by przypieczętować zwycięstwo
W meczu 27. kolejki I ligi GKS Tychy zremisował z Wigrami Suwałki 1:1. Trójkolorowi po raz kolejny w tym sezonie stracili bramkę w końcówce spotkania, przez co nie zdobyli kompletu punktów.
Największą bolączką drużyny z Tychów wydaje się brak koncentracji w końcówkach spotkań. Starcie z Wigrami było trzecim z rzędu, w którym GKS stracił punkty po tym, jak rywale strzelili gola w ostatnich minutach. Gdyby tak się nie stało, to Trójkolorowi w swoim dorobku mieliby 5 punktów więcej. - Nie chodzi o samą koncentrację. Musiałem ściągnąć z boiska Łukasza Grzeszczyka, bo było zagrożenie, że dostanie drugą żółtą kartkę. To jest zawodnik, który ostatnio gra bardzo dobrze, bierze grę na siebie. Po ściągnięciu go z boiska skończyła się gra w piłkę. Był to plus dla Wigier, brakło nam spokoju i utrzymania się przy piłce - przyznał Hajto.
W pojedynku z zespołem z Suwałk tyszanie prawie przez cały mecz byli bezbłędni w defensywie. Jednak pomyłki popełniane przez piłkarzy GKS-u, nie tylko w meczu z Wigrami, były brzemienne w skutkach. - Zawsze jeden błąd w meczu można zrobić. Chwilowo jest tak, że my popełniamy jeden błąd i tracimy bramkę. Wierzę, że w końcu ta sytuacja się odmieni, analizowaliśmy grę i boli to ten zespół. Zawodnicy wiedzą jaka jest odpowiedzialność. Jak się jest na dole, to jest ciężko się dźwignąć. Cały czas jesteśmy na dole i musimy wyrywać punkty - ocenił trener tyskiego klubu.Po meczu z Wigrami szkoleniowiec GKS-u wyciągnął jednak pozytywne i optymistyczne wnioski. - Po spotkaniu z Wigrami widać, że ten zespół się ukształtował, że gra wyglądała dobrze. Momentami było nerwowo, ale to jest normalne. Zawodnicy grają z presją, wielu z nich chce się u nas odbudować. Powtarzam, że zrobimy wszystko, by do końca zdobyć taką liczbę punktów, która zapewni utrzymanie. Oby los się obrócił i żebyśmy z Bytowa wrócili z kompletem punktów - powiedział były reprezentant Polski.