Paweł Patyra: Z siódmego miejsca w tabeli można być zadowolonym?
Paweł Tomczyk: Trudno powiedzieć czy można być zadowolonym. Na pewno ostatnie mecze w tej rundzie pozwoliły na to, że jesteśmy akurat na tym miejscu, aczkolwiek pozostaje pewien niedosyt, bo wydaje się, że na własne życzenie straciliśmy parę punktów.
Przegraliście kilka meczów, w których wypadało zdobyć punkty...
- Zdajemy sobie z tego sprawę. Zawsze tak jest, że pozostaje pewien niedosyt, bo można było osiągnąć więcej. Aczkolwiek sytuacja nie jest najgorsza.
Zmiana trenera wniosła sporo ożywienia - nie przegraliście meczu.
- Ten sezon zaczęliśmy bardzo dobrze, od trzech zwycięstw. Potem przyszła zadyszka, nie mogliśmy złapać odpowiedniego rytmu. Nastąpiła zmiana trenera i okazało się, że do końca nie przegraliśmy meczu, z czego bardzo się cieszymy. No i jest to dobry prognostyk na następną rundę.
Pan, jako jedyny z nowych zawodników wywalczył sobie stałe miejsce w składzie. Jest pan zadowolony ze swojej postawy?
- Cieszę się z tego, że udało mi się wywalczyć miejsce w pierwszym składzie. Uważam jednak, że stać mnie na lepszą grę w zespole Górnika, żeby więcej wnosić do tej drużyny. Myślę, że te pierwsze pół roku było takim okresem, kiedy udało mi się zaaklimatyzować w drużynie. Na pewno nie było to proste. Zawsze po zmianie klubu potrzeba troszkę czasu, żeby "wejść" w daną drużynę i grać w takim stylu, jaki ona prezentuje. Początkowo ta gra wyglądała nieźle, potem przyszło kilka słabszych meczów. Trudno mi powiedzieć, czym było to podyktowane. Pod koniec udało mi się wszystko poukładać na tyle, żeby prezentować się nieźle. Myślę, że w następnej rundzie będzie już tak dobrze, jak wszyscy by sobie tego życzyli, łącznie ze mną.
W pierwszej części rundy łapał pan sporo kartek, później jednak było już spokojniej...
- Na początku było dosyć nerwowo. Nie było mi tak łatwo grać. Przyszedłem z innej drużyny i musiałem przyzwyczaić się do wszystkiego w klubie, do tego jaka atmosfera panuje na trybunach. Kiedy udało mi się to poukładać w głowie, to i na boisku wyglądało znacznie lepiej pod koniec rundy. Wydaje mi się, że miałem takie 3 etapy. Pierwszy był dosyć niezły - to były sparingi i pierwsze mecze. Potem przyszedł słabszy okres, podobnie jak dla całej drużyny, kiedy nie mogliśmy wejść w rytm meczowy, nie mogliśmy ustabilizować formy, żeby wygrywać. Pod koniec już było całkiem nieźle. Wydaje mi się, że teraz jestem nieźle zgrany z chłopakami w tym zespole i w następnej rundzie będzie mi znacznie łatwiej grać lepiej.
W minionej rundzie Górnik zagrał w eksperymentalnym ustawieniu 4-3-3 i moim zdaniem nie wypadło to specjalnie okazale...
- Było to w meczu z Koroną Kielce i uważam, że zagraliśmy dobrze. Zremisowaliśmy 2:2 i zabrakło nam troszeczkę szczęścia, bo straciliśmy dwie bramki, które były dosyć przypadkowe. Natomiast to my prowadziliśmy grę i stworzyliśmy więcej składnych akcji. Myślę, że był to ciekawy mecz.
Zgodnie z zamiarem trenera Stawowego, właśnie takim ustawieniem Górnik będzie grał na wiosnę. Jak pan je ocenia?
- Nie chciałbym się wypowiadać, bo trener dokładnie ustali, jakie będą założenia w tym systemie, co będzie go interesować na każdej pozycji, jak dany zawodnik powinien grać. Według mnie, w obecnej chwili najlepsze drużyny w Europie grają tym systemem - Barcelona, która teraz jest nie do zatrzymania czy AC Milan, niesamowicie zdyscyplinowany taktycznie. Myślę, że trzeba optymistycznie nastawić się do tego ustawienia.
Przy 4-3-3 duże znaczenie ma postawa bocznych obrońców, czyli m.in. pana po prawej stronie...
- Jeżeli będę otrzymywał szanse od trenera, to będę starał się grać, tak jak on będzie tego ode mnie wymagał. Na pewno w tym ustawieniu jest dużo więcej miejsca na boku i trudno jest tam zdublować pozycję bocznego pomocnika, ponieważ są skrzydłowi. Jest więcej miejsca, w związku z czym łatwiej jest bocznym obrońcom rozgrywać akcje ofensywne.