Załamani porażką goście szybko wyruszyli w trasę powrotną. Nastroje drużyny podzielał trener Piotr Rzepka. - Po raz kolejny zderzyliśmy się z realiami II ligi. Mecz zaczęliśmy dobrze. Najpierw trafiliśmy w słupek, później jeszcze dwa razy nie strzeliliśmy do pustej bramki. Przypadkowa strata w środku pola sprawiła, że zawodnik ROW-u mógł oddać strzał i zdobył bramkę "stadiony świata", na co nie mieliśmy jak zareagować. W momencie, kiedy próbowaliśmy narzucić gospodarzom styl gry, dostaliśmy drugiego gola, który nie powinien mieć miejsca na boiskach II ligi - ocenił pierwszą połowę szkoleniowiec Kotwicy Kołobrzeg.
[ad=rectangle]
W 44. minucie spotkania jego podopieczni stracili bramkę, która obciąża konto Bartłomieja Folca. Młody golkiper łatwo przepuścił piłkę i nie wyszedł na murawę w drugiej części meczu. Między słupkami zastąpił go Patryk Kamola. - Mamy dwóch młodzieżowców na tę pozycję. Oni cały tydzień rywalizują. Nigdy nie byłem zwolennikiem rywalizacji "do jednego błędu", ale wiem, że w głowach młodych ludzi dzieją się dziwne rzeczy. Dokonałem zmiany dla dobra zespołu. Chodziło przed wszystkim o psychikę tego chłopaka - tłumaczył trener Rzepka. W 55. minucie gry nadzieję na korzystny wynik zabrał jego piłkarzom Marek Krotofil.
- W przerwie była mobilizacja. Widziałem, że chłopaki wyszli na drugą połowę i nie zwątpili, ale dostaliśmy bramkę, która bardziej wynikała z cwaniactwa ROW-u niż naszego doświadczenia. Później nadal walczyliśmy i nie mogę powiedzieć złego słowa na temat zaangażowania drużyny. Strzeliliśmy karnego na otarcie łez. Niestety, to nie dało nam punktów, a w naszej sytuacji są one bardzo potrzebne. Wracamy 700 kilometrów do domu z zerowym bilansem punktowym - żałuje opiekun szesnastej drużyny II ligi.
Na ostatniej prostej sezonu Kotwicę czeka sześć decydujących spotkań. Ekipa Piotra Rzepki nie straciła wiary w utrzymanie. - W takich momentach przychodzi dołek, bo zawodnicy czuli, że mieli sytuacje, ale niestety ROW potrafił nas dobić. Do końca sezonu zostało sześć kolejek. Zagramy trzy mecze u siebie i trzy mecze na wyjeździe. Będziemy chcieli zdobyć jak najwięcej punktów - nie rzuca ręcznika trener Kotwicy.
Więcej pozytywów po piątkowym meczu widział Marcin Prasoł. Szkoleniowiec ROW-u Rybnik był zadowolony ze swoich podopiecznych i przepięknego trafienia Sebastiana Siwka. - Trener przeciwnej drużyny powiedział, że Kotwica mogła szybko strzelić bramkę, ale wcześniej my też mieliśmy okazje. Zdobyliśmy dwie bramki po uderzeniach z dystansu. Te gole cieszą, szczególnie ten autorstwa Sebastiana. Wiedzieliśmy, że po przerwie rywale spróbują na nas ruszyć i podwyższyliśmy prowadzenie na 3:0. Kontrolowaliśmy ten mecz. Są to dla nas cenne punkty. Najbardziej cieszy to, że przyszły po dobrej grze - zakończył trener Prasoł.