Kolejny raz od pierwszej minuty zagrał Gabriel Nowak. Wspierający defensywę zielono-czarnych zawodnik szybko zaciera wszelkie ślady po długotrwałych kontuzjach. - Łatwo nie było. Z takimi przeciwnikami z reguły nie gra się łatwo. Nikt tych punktów za darmo nie odda. Trzeba jednak zostawić zdrowie na boisku, żeby wygrać - przyznaje pomocnik.
[ad=rectangle]
Tym razem rybniczanom nic nie było w stanie wydrzeć zdobyczy, która mogła być jeszcze okazalsza. Gospodarze nie mogli także narzekać na brak szczęścia, które nie miało zamiaru uśmiechać się w stronę Kotwicy. - Przed meczem, w szatni i w przerwie mobilizowaliśmy się. Po pierwszej połowie mówiliśmy sobie, żeby nie dać się uśpić, zdekoncentrować i nie zlekceważyć przeciwnika. Wyszliśmy odpowiednio nastawieni na drugą połowę, co potwierdziliśmy trzecią bramką - opowiada Nowak.
Trafienie, po którym goście nie zdołali się podnieść, zaliczył Marek Krotofil. Strzelec decydującego gola był pod wrażeniem pięknego strzału Sebastiana Siwka z 26. minuty gry. - Sam początek meczu był ciężki, ale potem przejęliśmy inicjatywę. Z każdą kolejną akcją czuliśmy się pewniej. Graliśmy coraz lepiej, coraz szybciej i padały kolejne gole. "Seba" strzelił super bramkę, naprawdę. Biorąc pod uwagę, że to jego pierwszy gol w Rybniku, to ręce aż składają się do oklasków - kiwa głową Krotofil.
Drużynę przyjezdną było stać na honorowe trafienie z rzutu karnego. Pewnie wykorzystaną "jedenastkę" poprzedziły niewykończone akcje ROW-u Rybnik. - Mieliśmy już taką przewagę, że właściwie powinniśmy dogrywać sobie do pustej bramki, ale zawsze brakowało jakiegoś szczegółu, troszkę lepszego dogrania, czy samego wykończenia. Osiągnęliśmy pewny wynik, ale szkoda, że nie wyższy - analizuje 25-latek.