Lechici wytrzymali natężenie meczów

Piłkarze Lecha Poznań w rundzie jesiennej rywalizowali w rozgrywkach ligowych, Pucharze UEFA, Pucharze Polski oraz Pucharze Ekstraklasy. Przez prawie cały czas grali co trzy dni. Pojawiały się więc wątpliwości czy lechici wytrzymają natężenie spotkań. Teraz wszyscy są pewni, że Lech był świetnie przygotowany do sezonu. Momentami było widać co prawda zmęczenie u zawodników, ale mimo to potrafili osiągnąć sukces w najważniejszych rozgrywkach.

Na początku sezonu trener Franciszek Smuda cieszył się, że ma prawie na każdą pozycję po dwóch zawodników. Z czasem musiał zweryfikować swoje sądy, bowiem po kilku kontuzjach rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Naturalną kolejnością rzeczy były więc obawy o to czy lechici wytrzymają natężenie meczów. Wiadomo, że Polacy nie są przyzwyczajeni do ciągłej gry co trzy dni. Lech rywalizował na czterech frontach: w lidze, Pucharze UEFA, Pucharze Polski i Pucharze Ekstraklasy. Zawodnicy wierzyli jednak w swoje możliwości, bowiem czuli, że są dobrze przygotowani do sezonu. Szczególnie ci, którzy przebyli z Lechem zimowy okres przygotowawczy.

W końcówce rundy w niektórych meczach było widać u lechitów objawy nieustannej gry co trzy dni. Franciszek Smuda na treningach nie miał właściwie okazji, aby przeprowadzać normalne zajęcia. Zawodnicy pracowali głównie nad regeneracją sił i tylko trochę dopracowywali taktykę. - Trener widzi jak drużyna się czuje. To jest już sztuką trenerską, żeby coś takiego zaobserwować. Na pewno trener Smuda ma doświadczenie, bo nie raz prowadził drużynę w europejskich pucharach. Możemy się cieszyć, że jesteśmy pod dobrą opieką trenerską - mówi Tomasz Bandrowski.

- Widać u zawodników już zmęczenie. Nie ma już powera przez 90 minut. Są przestoje w grze, a noga nie jest już taka szybka - mówił na kilkanaście dni przed końcem rozgrywek Smuda. Lechitów najbardziej męczyły ciągłe podróże. Zdarzały się tygodnie, że właściwie nie wysiadali z autokaru czy samolotu. - Jesteśmy psychicznie zmęczeni sezonem - przyznał po meczu z Deportivo La Coruna, Bandrowski. To właśnie w końcówkach spotkań Pucharu UEFA brak sił wychodził najbardziej. Wynikało z tego wiele prostych strat i groźnie zapowiadające się kontrataki kończyły się na połowie boiska. - Nie da się przez 90 minut grać na pełnych obrotach - dodaje pomocnik Lecha.

- Czuliśmy, że zdarzały się mecze, w których brakowało nam świeżości - przyznaje Grzegorz Wojtkowiak. Obawy wielu osób okazały się uzasadnione, ale tylko po części. Lechici mimo zmęczenia radzili sobie doskonale. Lech właściwie grał 14-15 zawodnikami, którzy łącznie rozegrali 29 meczów (nie licząc Pucharu Ekstraklasy, gdzie z pierwszej drużyny grało tylko kilku zawodników). Poza tym trzeba dodać, że wielu zawodników wyjeżdżało na zgrupowania reprezentacji swoich krajów.

Podsumowując rundę jesienną można stwierdzić, że test wytrzymałościowy zawodnicy poznańskiego klubu zdali w bardzo dobry sposób. Nie sprawdziła się teza, że nie można rywalizować na każdy froncie z powodzeniem. Lech jest liderem ekstraklasy, awansował do 1/16 finału Pucharu UEFA, a także ćwierćfinału Pucharu Polski. Odpadł jedynie z Pucharu Ekstraklasy, co oczywiście ucieszyło wszystkich związanych z Kolejorzem. Teraz lechitów czeka zimowy okres przygotowawczy, który u Franciszka Smudy zawsze jest niezwykle ciężki, bowiem zawodnicy ładują akumulatory na cały rok, aby potem mogli udanie rywalizować w kilku rozgrywkach. Tak jak to miało miejsce w niedawno zakończonej rundzie.

Źródło artykułu: