Legia - Lech: Czwarte starcie. Czy zainteresowanie meczem maleje?

Mecze Legii Warszawa z Lechem Poznań to dla wielu bardzo długo wyczekiwany moment. W tym sezonie obie drużyny zmierzą się ze sobą już po raz czwarty. Czy zainteresowanie szlagierem przez to maleje?

Do tej pory Legia Warszawa rywalizowała z Lechem Poznań trzykrotnie. Jesienią padł remis 2:2, w rewanżu lepsi okazali się lechici, którzy wygrali 2:1, ale za to tydzień temu to legioniści cieszyli się z triumfu w finale Pucharu Polski. Zazwyczaj na mecze tych drużyn czekało się bardzo długo, a atmosfera podgrzewana była przynajmniej kilkanaście dni wcześniej. Przed sobotnim spotkaniem jest jednak nieco inaczej. Finał Pucharu Polski oraz marcowy pojedynek ligowy sprawił, że o nadchodzącym spotkaniu mówi się nieco mniej, choć stawka jest olbrzymia.
[ad=rectangle]
- Zawsze na te mecze czekało się powiedzmy pół roku, a ostatni raz graliśmy z nimi tydzień temu. Wtedy otoczka była nieco inna, media pompowały balonik. Teraz da się odczuć większy spokój, co jest dobre. Wiemy jak ważny jest to mecz, ale nie ma niepotrzebnej napinki i myślę, że wyjdzie nam to na dobre - mówi Dariusz Formella.

Choć to czwarty mecz tych drużyn w tym sezonie, to jednak ciężko mówić o przesycie. Szczególnie wśród zawodników Lecha jest duża chęć rewanżu za porażkę w Pucharze Polski. Poza tym stawką jest pozycja lidera T-Mobile Ekstraklasy. - Czuć w zespole atmosferę wyczekiwania, bo zaczyna się bardzo ważny moment sezonu. Zdajemy sobie sprawę, że wchodzimy w decydującą fazę, w której podziału punktów już nie będzie, zatem każde zwycięstwo ma ogromną wartość. Bardzo liczę na sportową złość moich zawodników - mówi Maciej Skorża.

Częstotliwość meczów Legii z Lechem da się również odczuć wśród kibiców, którzy nieco mniej chętnie wykupują bilety na najbliższe spotkanie. Sympatycy Legii wciąż nie wykupili wszystkich wejściówek, a całej puli nie wykorzystają raczej również fani z Poznania, którym jeszcze tydzień temu nie wystarczyło ponad 10 tysięcy biletów na Stadion Narodowy.

Źródło artykułu: