Ryszard Tarasiewicz: Zasłużyliśmy na bramkę
- Jeżeli na taki mecz złoży się 2-3 zawodników, którzy są w słabszej dyspozycji indywidualnej, to trudno oczekiwać dużej różnicy przy dobrze zorganizowanym Ruchu - powiedział trener kielczan.
Co było powodem falstartu fazy finałowej T-ME w wykonaniu złocisto-krwistych? Nieskuteczność, ale też słabsza dyspozycja kilku piłkarzy, w tym Oliviera Kapo czy Luisa Carlosa. - Jeżeli na taki mecz złoży się 2-3 zawodników, którzy są w słabszej dyspozycji technicznej, indywidualnej, to trudno oczekiwać dużej różnicy przy dobrze zorganizowanym Ruchu. Chciałem powtórzyć, że mimo wszystko mieliśmy jednak swoje sytuacje przy stanie 0:0 - powiedział Tarasiewicz.
Tuż przed końcem meczu 53-letni szkoleniowiec został wyrzucony na trybuny przez sędziego Bartosza Frankowskiego. - Zapytałem sędziego dlaczego mecz z Lechią został przedłużony o pięć minut, a z kolei w tym spotkaniu, kiedy było dużo więcej przerw, dokłada tylko trzy minuty. Oprócz tego było wiele sytuacji gwizdanych przeciwko nam, na przykład gdy 2-3 graczy Ruchu ewidentnie atakowało naszych zawodników, a nie piłkę. Niestety, ale nie jesteśmy zespołem, który przy takiej postawie sędziów i liczbie niewykorzystanych sytuacji, potrafi w samej końcówce odrobić dwie bramki - zakończył.