Krakowianie prowadzili od 12. minuty za sprawą Erika Jendriska, ale nie tylko nie potrafili dobić Brunatnych, ale chociaż utrzymać jednobramkowej przewagi, którą w 86. minucie odebrał im Arkadiusz Piech. Pasy zaprzepaściły tym samym szansę na odskoczenie od znajdujących się w strefie spadkowej bełchatowian na sześć punktów.
[ad=rectangle]
- To remis trochę na nasze własne życzenie. Popełniliśmy zbyt dużo błędów, by móc myśleć o zwycięstwie. Zabrakło nam mądrości i odpowiedzialności w grze. Szkoda, że padło akurat na Miro, który wcześniej dużo dał zespołowi, ale nikt do niego o to większych pretensji nie ma. Powiedziałem zawodnikom, żeby podnieśli głowy do góry i odbijemy sobie to w następnych meczach - mówi trener Zieliński.
Opiekun Pasów dokonał dwóch zmian w wyjściowym składzie względem dwóch ostatnich meczów z Zawiszą Bydgoszcz (3:1) i GKS-em (3:1): w miejsce Marcina Budzińskiego i Boubacara Dialiby wprowadził Bartosza Kapustkę i Dariusza Zjawińskiego. Pojawienie się tego ostatniego oznaczało, że Cracovia zagrała trzema nominalnymi napastnikami: "Zjawą", Denissem Rakelsem i Erikiem Jendriskiem.
- Chcieliśmy zaskoczyć GKS, bo ten wariant sprawdzał się w dwóch poprzednich meczach, ale sprawdzał się, kiedy prowadziliśmy w końcówkach, więc komfort psychiczny był większy. Dobrze zaczęliśmy spotkanie, ale później mecz nam się nie układał. Gra trzema napastnikami nie miała przełożenia na nasze aktywa ofensywne, ale nie zaniechamy tego i zamierzamy to doskonalić - tłumaczy Zieliński.