To było starcie, jakich wiele podczas spotkań piłkarskich. Dwaj zawodnicy walczyli bark w bark. Jeden z nich okazał się silniejszy. Drugi wylądował poza linią boczną i miał ogromnego pecha, bo murawę oddzielał od trybun betonowy mur.
Tym drugim zawodnikiem był Emanuel Ortega, 21-letni piłkarz San Martin de Burzaco, klubu grającego w Primera C (piąta liga argentyńskiej). Po starciu z rywalem z ekipy Juventud Unida (mecz odbył się 4 maja) upadł i z impetem uderzył głową o wspomniany mur.
[ad=rectangle]
Ortega doznał pęknięcia czaszki w dwóch miejscach, natychmiast przeszedł operację. Lekarze walczyli o jego życie, konieczny był drugi zabieg. Niestety stan sportowca uległ pogorszeniu. W czwartkowy poranek Argentyńczyk zmarł.
Tak na Facebooku pożegnał go jego klub.
Posted by sanma.com.ar on 14 maja 2015
Klub San Martin de Burzaco był gospodarzem feralnego spotkania (przegranego 1:2). Trener Cristian Ferlauto przyznaje, że piłkarze byli narażeni na ogromne ryzyko.
- Mur jest tylko metr od linii bocznej. To szaleństwo, nie ma żadnej ochrony. Podejmuje się środki ostrożności w stosunku do kibiców, ogrodzenie jest tak wysokie, żeby nie mogli rzucać kamieniami. Jednak inne rzeczy są ważniejsze. To hańba - denerwował się trener zmarłego zawodnika.
Jednocześnie podkreślił, że nie ma pretensji do zawodnika, który walczył o piłkę z Ortegą. - Nie miał zamiaru zrobić mu krzywdy - dodał Cristian Ferlauto.
Przepisy pozwalaja na coś takiego?! Oczywiscie muru rozebrac sie nie da, zeby stadion spełniał jakies wymogi, ale czy nie mozna zwężyć boiska zeby miejsc Czytaj całość