Jacek Kiełb przed pojedynkiem z Górnikiem Łęczna zapowiadał, że zespół będzie skoncentrowany od pierwszej minuty i nie pozwoli się zaskoczyć, tak jak to miało miejsce w Bydgoszczy, gdzie koroniarze już po dziesięciu minutach przegrywali 0:2. Boiskowa rzeczywistość znów jednak zweryfikowała wszystko po swojemu. - W zasadzie nic nie trzeba mówić po takim meczu. Musimy porozmawiać między sobą a nie publicznie. Dostaliśmy gonga w drugiej minucie i to trochę podcięło nam skrzydła - mówił Kamil Sylwestrzak.
[ad=rectangle]
Po fatalnym początku gospodarze próbowali przenieść ciężar gry na połowę przeciwnika, ale praktycznie nic z tego nie wychodziło. Ekipa z woj. świętokrzyskiego miała ogromne trudności z wymianą kilku szybkich podań, o stworzeniu zagrożenia pod bramką Sergiusza Prusaka nie wspominając. - Nie wiem jak ten mecz wyglądał z boku, ale z boiska mieliśmy odczucie, że możemy to wyciągnąć i wygrać... nie wygraliśmy i możemy mieć pretensje do siebie - komentował "Małpa".
Przez całe spotkanie wyraz swojemu niezadowoleniu dawali obecni na stadionie kibice. Gwizdy i okrzyki to nie był jednak koniec. Po ostatnim gwizdku na piłkarzy postanowiła poczekać grupa około dwudziestu żółto-czerwonych fanów, którzy mieli wiele do powiedzenia na temat obecnej sytuacji. - Była to poważna rozmowa. Sytuacja nie jest łatwa, porozmawialiśmy i na tym zakończę - oznajmił Sylwestrzak.