Arkadiusz Aleksander: Chciałbym, żeby Sandecja się utrzymała

Arkadiusz Aleksander cieszy się dużym szacunkiem w Nowym Sączu. Tu się urodził i jako gracz Olimpii Grudziądz znów zawitał w swoje rodzinne strony. Mecz z Sandecją rozpoczął na ławce rezerwowych.

35-letni napastnik pojawił się na murawie w 62. minucie, co spotkało się z bardzo pozytywną reakcją sądeckiej publiczności - To bardzo miłe. Cieszę się, że kibice dobrze mnie tu przyjęli - powiedział Arkadiusz Aleksander.
[ad=rectangle]
Sympatycy Sandecji Nowy Sącz wychodzili ze stadionu w nie najlepszych nastrojach, bo drużyna gospodarzy walcząca o utrzymanie, straciła zwycięstwo w 90. minucie, gdy po dużym zamieszaniu Maciej Rogalski skierował piłkę do siatki. - W końcówce meczu Sandecja się cofnęła, a my ruszyliśmy bardzo do przodu i w końcu ta bramką musiała paść. Zdominowaliśmy rywala, od momentu stracenia bramki z karnego praktycznie rządziliśmy na boisku - stwierdził Aleksander.

Zawodnik ten doskonale zna murawę stadionu im. Ojca Władysława Augustynka w Nowym Sączu, bo przywdziewał biało-czarne barwy przez 3,5 sezonu. Na początku 2013 roku przeniósł się na północ Polski, gdzie występował kolejno we Flocie Świnoujście, w Arce Gdynia i w Olimpii Grudziądz. Kontrakt z tym klubem wygasa doświadczonemu zawodnikowi 30 czerwca tego roku. Czy zatem myśli o powrocie do Nowego Sącza? - Spokojnie, są [i]jeszcze trzy mecze i zobaczymy. Chciałbym, żeby Sandecja się utrzymała[/i] - podkreśla.

Drużyna prowadzona przez Dariusza Wójtowicza nie może pochwalić się skutecznymi napastnikami. Jedynie Bartłomiej Dudzic dwukrotnie wpisał się na listę strzelców w 2015 roku. Grający na tej pozycji Fabian Fałowski strzelał, ale jeszcze przed przerwą zimową. Sądecki zespół w 12 meczach wiosennej części sezonu zdobył 9 bramek. Piłkarz klasy Arkadiusza Aleksandra, byłby w Sandecji mile widziany. - O to już trzeba pytać nie mnie, a prezesów - ucina wychowanek Zawady Nowy Sącz.

Źródło artykułu: