4 tysiące: tylu robotników zginie przy budowie stadionów na MŚ w Katarze

Krzysztof Gieszczyk
Krzysztof Gieszczyk

Zajmująca stanowisko sekretarza generalnego MKZZ, Sharan Burrow, nie rozumie chyba jednak, jak Katar dostał organizację MŚ. Domagała się... ostrej reakcji FIFA i wystosowania groźby w postaci zmiany organizatora mundialu, jeśli warunki pracy robotników się nie poprawią. Działacze FIFA, co zrozumiałe, nabrali wody w usta i problemu nie widzą.

62 zabitych na mecz

Sytuacja robotników robi się jednak coraz bardziej dramatyczna. Już teraz w Katarze pracuje blisko 1,5 mln pracowników. Do kraju gospodarza MŚ dotrze jeszcze kolejny milion.

Nasser Al Khater, rzecznik katarskiego komitetu organizacyjnego, powiedział dla "Guardiana": - Zdrowie i bezpieczeństwo każdego z pracujących jest dla nas priorytetem przy budowie obiektów na tak wielkie wydarzenie jak mistrzostwa świata.

Nikt w to nie wierzy. Hasło "niewolnictwo" pada niemal na każdym kroku i trudno znaleźć inne lepiej opisujące stosunki panujące w Katarze. Oczekiwanie rok na wypłatę, śmierć wskutek upadków z dużych wysokości czy chorób serca - lista niewygodnych dla gospodarzy tematów opisywanych w mediach rośnie z każdym dniem.

Jak wyliczył "Independent" kibice powinni mieć świadomość, że przygotowania do każdego meczu zostaną okupione śmiercią co najmniej 62 pracowników. Czy jednak to zmusi sponsorów do bardziej radykalnych działań? W to należy wątpić, bowiem problem zgonów robotników ciągnie się kilka lata, a reakcji dotąd nie było.

Raport Amnesty International określił wszystkie działania mające polepszyć los pracowników jako PR. Organizacja zajmująca się przestrzeganiem praw człowieka próbowała wymusić na Katarczykach wprowadzenie nowego prawa pracy, jednak nikt nie potraktował tego poważnie. Bo czym Arabowie mieli się przejąć? "Głębokim zaniepokojeniem" AI?

Dziennikarze BBC nie mieli wątpliwości, że Sepp Blatter, prezydent FIFA, ma absolutnie gdzieś los pracowników i nigdy o nich się nie upomni.

- To hańba. Kiedy pytaliśmy o to w FIFA, usłyszeliśmy, że to firmy zatrudniające pracowników odpowiadają za nich. W siedzibie światowej federacji nikt nie chce o tym mówić - takie słowa znalazły się na stronie BBC.

Katarczycy zaprosili dziennikarzy, żeby na własne oczy przekonali się o warunkach pracy robotników. Nikt jednak nie ma wątpliwości, że wszystko będzie wyglądać jak w Korei Północnej: dziennikarze będą wożeni od budowy do budowy, gdzie wszystko zostanie starannie wyreżyserowane. Mało kto chce brać udział w takiej komedii.

Kara za wypicie wody

Gospodarze przeznaczyli na MŚ 200 miliardów dolarów. Pracownicy zarabiają średnio po 250 dolarów miesięcznie.

- Mieszkamy w pomieszczeniach po 30 osób. Jedzenie trzymamy w wannie ze względu na karaluchy. Wszędzie jest niesamowicie brudno. Śpimy na śmierdzących materacach. Dostawaliśmy kary nawet za wypicie wody bez zgody pracodawcy - "Independent" cytował 26-letniego Rama z Indii, który przebywa na jednym z placów budowy w Doha.

Jak mówią nieoficjalnie organizatorzy, nikt przecież ani jemu, ani komukolwiek z pozostałych robotników nie kazał przyjeżdżać do Kataru. Sytuacja wielu pracowników jest obecnie beznadziejna. Oficjalnie skończyli kontrakty i powinni wyjechać, a ich wizy są już nieważne. Oni jednak zostali, żeby walczyć o zaległe pieniądze, a także żeby pracować na czarno, bo tylko w ten sposób są w stanie cokolwiek zarobić.

- Jeśli jednak policja nas złapie, wylądujemy w więzieniu. Organizatorzy celowo nas oszukiwali. Obiecali większe pieniądze, potem wymyślali, że np. muszą zapłacić podwykonawcom, więc my musieliśmy czekać, aby potem dostawać mniejsze pensje z opóźnieniem. I tak od roku - dodał Ram.

"Guardian" opisywał relację Umesha Rai, hydraulika, który spędził w Katarze trzy lata. - Wypadki były na porządku dziennym. Widziałem, jak zawaliło się rusztowanie, zabijając jednego z robotników na miejscu.

Jedna z firma, Midmac, potwierdziła śmierć kierowcy, którego zmiażdżyła ciężarówka. Na budowie prowadzonej przez tę samą firmę 17 osób zostało rannych, kiedy stalowa konstrukcja zawaliła się na pracowników. O przypadkach śmierci z powodu ekstremalnego wyczerpania i gorąca - przyjezdni nie są do tego przyzwyczajeni - już się nawet nie wspomina. Tylko w 2012 i 2013 roku zmarło w ten sposób kilkuset pracowników z Nepalu, Indii i Sri Lanki.

Rodziny często nie dostają odszkodowania po zmarłych, bowiem w Katarze sekcje zwłok przeprowadza się niezwykle rzadko. Oficjalnie śmierć spowodowana wysoką temperaturą i przemęczeniem uznawana jest za zgon naturalny, a wtedy odszkodowanie nie przysługuje.

Robotnicy kpią, że w tej sytuacji jak kiepski żart brzmi napis reklamowy na ulicach Doha: "Katar zasługuje na to, co najlepsze".

Wszystkie mecze obejrzysz na TVP 1 w Pilocie WP (link sponsorowany)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×