Jeśli walka Wisły i Śląska o awans do europejskich pucharów przez pełne 90 minut wyglądałaby tak, jak w I połowie, to lepiej by było, gdy po 37. kolejce miejsce gwarantujące awans do Ligi Europy zajęła Lechia Gdańsk. Na pierwszą godną odnotowania akcję w środowym - stojącym na niskim poziomie - meczu trzeba było czekać aż do 37. minuty, gdy Marco Paixao znalazł się z piłką na ósmym metrze od bramki Wisły, ale z półobrotu posłał piłkę nad bramką gospodarzy.
[ad=rectangle]
Z kolei pierwsze uderzenie w światło bramki zgromadzeni przy Reymonta 22 kibice zobaczyli dopiero w 43. minucie, gdy Marco Paixao prostopadłym podaniem uruchomił swojego brata Flavio, ale ten z prawej strony pola karnego uderzył tak, że Michał Buchalik nie miał problemu z interwencją.
Biała Gwiazda w I połowie nie wypracowała sobie ani jednej sytuacji podbramkowej. Gra w miarę układała się krakowianom do 20. metra od bramki Śląska, ale potem gospodarze odbijali się od wrocławskiej ściany. Nie bez wpływu na to miała absencja Semira Stilicia. Bośniak dopiero trzeci raz podczas przygody z Wisłą znalazł się na ławce rezerwowych, ale o ile w spotkaniach z Górnikiem Zabrze i Jagiellonią Białystok wynikało to z przyczyn zdrowotnych, tak teraz wypadł z "11" ze względu na to, że nie może dojść z Wisłą do porozumienia w sprawie nowego kontraktu i jego głowę zaprzątały myśli inne niż mecz ze Śląskiem.
W drugiej połowie piłkarze nie kazali tak długo czekać na warte wspomnienia sytuacje, choć zadbali o to bramkarze obu drużyn. Najpierw w 57. minucie po centrze Dudu Paraiby Buchalik zawahał się przed złapaniem piłki, która przeszyła jego pole bramkowe i trafiła do zamykającego akcję Flavio Paixao. Portugalczyk dopadł do futbolówki niemal na linii końcowej i zdołał nią tylko ostemplować słupek bramki Wisły.
W 65. minucie do głosu doszła natomiast najciemniejsza strona Mariusza Pawełka, który przypomniał kibicom Wisły, dlaczego zapamiętali go głównie z klopsów, a nie z klubowego rekordu pod względem czystych kont (15 w sezonie 2008/2009). Kapitan WKS-u podjął w swoim polu karnym próbę przedryblowania Pawła Brożka, który odebrał mu piłkę i przekazał ją wprowadzonemu do gry chwilę wcześniej Stiliciowi, ale Bośniak - jak nie on - z 16 metrów nie trafił w opuszczoną przez golkipera bramkę Śląska.
Gdy Wisła zaczęła przejmować inicjatywę, Śląsk wyprowadził decydujący cios. W 78. minucie po podaniu Flavio Paixao Peter Grajciar znalazł się z piłką przed Buchalikiem, który zderzył się z Łukaszem Burligą, a Czech przekazał piłkę Robertowi Pichowi, który wślizgiem posłał ją do bramki gospodarzy. Wisły nie było stać na odpowiedź. Biała Gwiazda skończyła spotkanie bez ani jednego uderzenia w światło bramki gości.
Jak się okazało, Pich zapewnił Śląskowi tym golem nie tylko pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w 2015 roku, ale w ogóle powrót do Ligi Europy po rocznej przerwie. Na kolejkę przed końcem sezonu WKS ma trzy punkty przewagi nad 5. w tabeli Lechią Gdańsk, ale z racji tego, że sezon zasadniczy zakończył na wyższym miejscu, biało-zieloni nie będą już w stanie przeskoczyć wrocławian. WKS awansował do europejskich pucharów, choć w 17 wiosennych meczach zdobył raptem 20 punktów (4-8-5).
Dla Wisły to natomiast trzecia porażka z rzędu i piąty kolejny mecz bez zwycięstwa. W fazie finałowej krakowianie zdobyli tylko pięć z możliwych 18 do zdobycia punktów. Ekipę Kazimierza Moskala pożegnały siarczyste gwizdy rozczarowanych kibiców.
Wisła Kraków - Śląsk Wrocław 0:1 (0:0)
0:1 - Pich 79'
Składy:
Wisła: Michał Buchalik - Boban Jović ,Arkadiusz Głowacki, Richard Guzmics, Łukasz Burliga - Alan Uryga (60' Semir Stilić), Dariusz Dudka (76' Rafał Boguski) - Jean Barrientos (80' Mariusz Stępiński), Maciej Jankowski Donald Guerrier - Paweł Brożek.
Śląsk: Mariusz Pawełek - Paweł Zieliński, Piotr Celeban, Mariusz Pawelec, Dudu Paraiba - Krzysztof Danielewicz, Tomasz Hołota - Robert Pich, Peter Grajciar, Flavio Paixao - Marco Paixao.
Żółte kartki: Barrientos, Burliga, Uryga (Wisła) oraz Paraiba (Śląsk).
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 11 221.
[event_poll=52089]