42-latek był opiekunem Wojskowych w sezonach 2010/2011 oraz 2011/2012. W tym czasie dwukrotnie wywalczył z nimi Puchar Polski, ale po tytuł w ekstraklasie nie udało mu się sięgnąć (w obu edycjach zajmował na koniec 3. miejsce).
Maciej Skorża uważa, że ówczesna sytuacja w Warszawie była zupełnie inna niż to co zastał w stolicy Wielkopolski. - W Legii panowały wtedy podziały wewnątrz klubu, a to odbijało się na drużynie. W Poznaniu natomiast pracowałem w zupełnie innej atmosferze - przyznał.
[ad=rectangle]
Inaczej układała się też forma obu zespołów. - Pamiętam, że na początku rundy wiosennej sezonu 2011/2012 byliśmy w wysokiej dyspozycji, co przełożyło się na zwycięstwo 4:0 we Wrocławiu ze Śląskiem, a także wyrównany dwumecz ze Sportingiem Lizbona. Później jednak było już gorzej, zespół gasł. W Poznaniu z kolei działo się dokładnie odwrotnie. Im bliżej było końca rozgrywek, tym graliśmy lepiej. Na przestrzeni czasu dochodzili kontuzjowani wcześniej zawodnicy i to też robiło różnicę - dodał.
Skorża nie ukrywa, że ważną umiejętnością Lecha było też wykorzystanie błędów głównego rywala. - Legia miała trudny sezon, przez całą jesień występowała w Lidze Europy i wtedy potrafiła to łączyć. My jednak wyprzedziliśmy ją wiosną, gdy była już skupiona wyłącznie na rozgrywkach krajowych. Dlatego uważam, że zdobyliśmy tytuł w pełni zasłużenie. Gdybym miał wskazać jeszcze inne ważne wydarzenia, to legionistom na pewno zaszkodziło odejście Miroslava Radovicia - przyznał.
Jak się okazuje, mimo bardzo zaciętej walki o mistrzostwo, przedstawiciele obu klubów żyją w dobrej atmosferze. - Szefowie Legii i trener Henning Berg składali nam gratulacje. Wbrew temu co sądzą niektórzy, między nami nie ma żadnych złych emocji - zaznaczył Skorża.