Piłkarze z Siedlec, przy licznie zgromadzonej publiczności liczyli na zwycięstwo. W niedzielnym barażowym spotkaniu biało-niebieskim z Mazowsza brakowało jednak jakości w grze. Goście z Częstochowy dobrze rozpracowali Pogoń, która momentami popełniała proste błędy.
[ad=rectangle]
- Wiedzieliśmy, iż początek meczu jest mega ważny i skupiliśmy się na tym, aby zdetronizować grę skrzydłami, pamiętając o tym, iż piłkarze Rakowa są groźni w środkowej strefie boiska. Pierwsza połowa była niemrawa w wykonaniu obu zespołów. Widać było spięcie, drużyny badały się wzajemnie - tłumaczył trener Piotr Szczechowicz.
Po zmianie stron piłkarze z Siedlec dostali potężny cios. W 59. minucie pierwszą bramkę w meczu zdobył Wojciech Reiman, który strzałem z 30 metrów pokonał Andrzeja Witana. - W drugiej połowie chcieliśmy mocniej zaatakować, przydarzył się nam jednak błąd. Szkoda, gdyż dużo łatwiej nam by się grało, jakbyśmy bramki nie stracili - analizował sternik Pogoni.
- Zespół po stracie bramki nie poddał się, walczył do ostatniej minuty w tym meczu z zaangażowaniem i pełnym poświęceniem. Udało się w końcówce zdobyć bramkę. Staraliśmy się grać skrzydłami, niektóre akcje nam jednak nie wychodziły - dodał.
Już za kilka dni wszystko będzie jasne. W rewanżowym spotkaniu w lepszej sytuacji będą zawodnicy trenera Radosława Mroczkowskiego, którym wystarczy tylko bezbramkowy remis, aby awansować do I ligi. Czy piłkarze z Siedlec będą w stanie pod Jasną Górą pokonać Raków? - Mamy kilka dni i musimy się mocno skoncentrować, aby przywieźć dobry wynik z Częstochowy - skończył Piotr Szczechowicz.