Juniorzy Lecha i Legii walczyli ostrzej niż dorosłe zespoły. "Pierwsza czerwona kartka pociągnęła za sobą kolejne"

Rewanżowy finał Centralnej Ligi Juniorów pomiędzy Lechem a Legią dostarczył emocji nie tylko piłkarskich. Kibice obejrzeli też mnóstwo ostrej gry i aż trzy czerwone kartki.

Takie obrazki - zwłaszcza w futbolu młodzieżowym - są zjawiskiem rzadkim, a przebieg sobotniej potyczki był zaskakujący również dlatego, że nawet w seniorskich bataliach obu klubów tylu ostrych spięć nie było już dawno.

Sędzia Mariusz Złotek pokazał trzy czerwone kartki, z czego tylko jedna (dla Marcina Banaszaka) była efektem przewinienia taktycznego. Dwie pozostałe (dla Miłosza Szczepańskiego i Jakuba Zagórskiego) to efekt bezpardonowych fauli.
[ad=rectangle]
- Rozpoczęło się od naszej gry w przewadze, ale już kilka chwil później siły się wyrównały, a ostatecznie kończyliśmy w dziewiątkę. Nie wpłynęło to bardzo negatywnie na postawę mojego zespołu, ale musieliśmy podejmować znacznie większe ryzyko i efektem był gol na 2:3 - powiedział trener juniorów Kolejorza, Wojciech Tomaszewski.

Kartki zaczęły się sypać w drugiej połowie i od tego momentu widowisko straciło na atrakcyjności. Czy piłkarzom obu drużyn nie zagotowały się głowy? - Faule faktycznie były ostre, zawodnicy nie przebierali w środkach. Myślę jednak, że to w dużej mierze efekt pierwszej czerwonej kartki. Ona pociągnęła za sobą kolejne. Nasi zawodnicy chcieli udowodnić, że nie dadzą się poniewierać. Chylę jednak czoła przed drużyną, bo kończyliśmy w osłabieniu, mimo to byliśmy stroną dominującą - dodał Tomaszewski.

Wielu piłkarzy grających w niedzielnym finale zaliczy niebawem przejście do futbolu seniorskiego. Dotyczy to zwłaszcza zawodników z rocznika 1996, którzy kończą wiek juniora.

Rewolucja kadrowa w Legii

Źródło: Foto Olimpik/x-news

Komentarze (0)