Lech Poznań mógł trafić FK Astana (Kazachstan), FK Rudar Pljevlja (Czarnogóra), Vardar Skopje (Macedonia), Hibernians FC (Malta) lub właśnie FK Sarajewo (Bośnia i Harcegowina). - Na pewno trafiliśmy na najsilniejszego rywala z tego koszyka. Mówię o względach sportowych, bo logistycznie jest to sytuacja do opanowania. Jest to dobry zespół, o którym trochę wiemy. Klub ten ma tego samego właściciela co Cardiff City. Jest nim miliardem z Azji - mówi Piotr Rutkowski.
[ad=rectangle]
Podopiecznych Macieja Skorża na pewno czeka więc ciężka przeprawa. Czy Lech jest faworytem dwumeczu? - Trudno powiedzieć, ale pewnie tak - dodaje Rutkowski, który liczy, że poznaniacy w dalszym ciągu będą w dobrej dyspozycji. - Musimy skupić się na sobie i podtrzymać formę z końcówki mistrzowskiego sezonu. Jeśli uda nam się to zrobić, to nie musimy się bać nikogo.
W ostatnich latach Lech kompromitował się w europejskich pucharach odpadając z zespołami dużo słabszymi niż FK Sarajewo. Czy tym razem uda się uniknąć wpadki? - Nie powinna nam się już zdarzyć. Najgorsze już za nami, ale to jest futbol. Dzisiaj Lech jest innym zespołem. Zdobył sporo doświadczenia i dojrzał do zdobycia mistrzostwa Polski - kontynuuje.
Wylosowanie FK Sarajewo nie sprawiło, że mistrz Polski zdecyduje się na zwiększoną aktywność na rynku transferowym. - Nie zainspirowało nas to do niczego nowego - kończy Rutkowski. Nie oznacza to oczywiście, że Lech zakończył już letnie transfery. W najbliższym czasie do zespołu powinni dołączyć kolejni zawodnicy.
Wiceprezes Lecha: Żalgiris i Stjarnan nie powinny się powtórzyć]
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.
Jeśli Lech myśli o LM to nie ma prawa bać się takich rywali.