W 24. minucie meczu pomiędzy Wisłą Kraków i Górnikiem Zabrze Sebastian Przyrowski rzucił piłkę pod nogi Roberta Jeża. Ten nie zdołał jej opanować, co wykorzystał Tomasz Cywka, który odegrał do Rafaela Crivellaro. Brazylijczyk z 40 metrów posłał piłkę do pustej bramki - właśnie w taki sposób padła pierwsza w sezonie 2015/2016 bramka w Ekstraklasie.
[ad=rectangle]
Przyrowski do Górnika Zabrze trafił w letniej przerwie. W sparingowych meczach były reprezentant Polski zachował czyste konto i wywalczył miejsce w bramce zabrzańskiego klubu. Sam zawodnik przyznaje, że zapomniał o sytuacji ze starcia z Wisłą. - Ja już w pierś się uderzyłem. Zawsze jest jakaś wina bramkarza po tego typu zagraniu, jakie mi się przydarzyło. Jeśli bramkarz wznawia grę to z jego strony jest duża odpowiedzialność. No i nie udało się, wpakowałem się tym zagraniem na minę. Ale to już historia, teraz przed nami kolejny mecz - przyznał "Przyroś".
Przed 14-krotnymi mistrzami Polski mecz z Górnikiem Łęczna. Golkiper śląskiego klubu zapowiada, że jego zespół chce z trudnego wyjazdu przywieźć komplet punktów. Nie będzie to łatwe zadanie, bowiem łęcznianie sezon rozpoczęli od wyjazdowego triumfu. - Grając jeszcze w Grodzisku wygraliśmy, albo też zremisowaliśmy 1:1 spotkanie z Łęczną. Czyli jeden występ przeciwko Łęcznej. Mam nadzieję, że kolejny będzie w poniedziałek. Z mojej strony, jak również kolegów jest dobre, pozytywne nastawienie, chcemy przywieźć trzy punkty. Nie będzie łatwo, ale postaramy się o dobry wynik - zapowiedział Przyrowski.