Kamil Biliński: Pierwsze koty za płoty

Piękne trafienie pozwoliło Śląskowi Wrocław zapunktować pierwszy raz w sezonie. Dla Kamila Bilińskiego spotkanie z Pogonią Szczecin było nowym doświadczeniem.

Śląsk Wrocław wylądował w Szczecinie po pożegnaniu się z Ligą Europy. Przeszkodą, której nie potrafił pokonać, był IFK Goeteborg. Po porażce w Szwecji nie przyjechał bezpośrednio na mecz ligowy, a wrócił do bazy, by po dobie regeneracji ruszyć w nową podróż.
[ad=rectangle]
- Czasu na odpoczynek nie było dużo. Szczególnie ci z nas, którzy grali w pełnym wymiarze, czuli w nogach zmęczenie meczem i podróżą. Tym bardziej trzeba szanować punkt ze Szczecina - powiedział po zremisowanym 1:1 spotkaniu Kamil Biliński.

Pierwszego gola zdobyli Portowcy po długich staraniach. Po ostemplowaniu słupka, poprzeczki i zmarnowaniu kilku sytuacji podbramkowych drogę do bramki Śląska Wrocław znalazł Łukasz Zwoliński. Wiele wskazywało, że Pogoń Szczecin dowiezie przewagę, jednak dała się zaskoczyć znakomitemu rozegraniu rywali.

Śląsk wymienił kilka szybkich podań, a ostatnie powędrowało od Flavio Paixao do Roberta Picha, który płaskim strzałem sfinalizował akcję. Kombinacja wrocławian była porównywalna do tej, którą pokazali poprzedniego dnia gracze Lecha Poznań w meczu z Lechią Gdańsk.

Kamil Biliński ma być następcą Marco Paixao w Śląsku Wrocław
Kamil Biliński ma być następcą Marco Paixao w Śląsku Wrocław

- To nie są jeszcze wyuczone schematy. Niektórzy w zespole, włącznie ze mną, dołączyli niedawno i musimy się jeszcze ze sobą zgrać. Z meczu na mecz będzie lepiej. Teraz będziemy mieć więcej czasu na treningi, spokojną pracę i doszlifowanie pewnych elementów. Na dziś każdy zostawił kupę zdrowia na boisku i wracamy do Wrocławia w miarę zadowoleni. Pierwsze koty za płoty. Jechaliśmy po jakiekolwiek punkty. Jest jeden, choć przegrywaliśmy i trzeba go uszanować - ocenił Biliński.

Napastnik pierwszy raz pojawił się w jedenastce Tadeusza Pawłowskiego. Swoją drugą przygodę ze Śląskiem Wrocław rozpoczął bowiem jako dubler. Gola nie zdobył, nie doszedł do dobrej sytuacji podbramkowej, natomiast starał się pomóc partnerom w rozegraniu.

- Czuję się dobrze po powrocie do Ekstraklasy, choć nie jest to jeszcze pełnia tego, czego od siebie oczekuję. Mam braki w przygotowaniu fizycznym. Potrzebuję czasu i teraz będę mieć go więcej. Trochę cieszę się, a trochę nie cieszę z naszego odpadnięcia z Ligi Europy. Szkoda, że skończyła się szansa na duże granie w pucharach, ale z drugiej strony to szansa dla mnie na porządny trening z zespołem, by wrócić do stuprocentowej formy.

[event_poll=52735]

Komentarze (0)