- Wychodzę z założenia, że losy awansu nie rozstrzygną się w pierwszej potyczce, a dopiero w rewanżu. Myślę, że najbliższe starcie będzie miało wyrównany przebieg. Oczywiście w piłce nie można niczego przewidzieć, a wielokrotnie mądrym się jest dopiero po fakcie, jednak sądzę, że wszystko wyjaśni się u nas - powiedział Urs Fischer.
Żurnaliści indagowali szkoleniowca Szwajcarów o wynik, jaki chciałby uzyskać na Inea Stadionie. - Remis nie byłby zły, ale z drugiej strony uważam, że możemy ten mecz wygrać i taki zamierzam postawić cel. Planowanie czegokolwiek z góry mogłoby się źle skończyć. Nie wiemy jak ułoży się ten pojedynek, a od tego przecież zależy jak przyjmiemy rezultat - zaznaczył.
[ad=rectangle]
Fischer dość wysoko ocenił możliwości mistrza Polski. - Obejrzeliśmy kilka jego spotkań i widać, że ta drużyna jest bardzo zgrana. Latem zresztą nie doszło w niej do dużych zmian. Lech jest dobrze zorganizowany zarówno w tyłach, jak i z przodu. Gra agresywnie, dąży do szybkiego odbioru piłki i gdy mu się na to pozwoli, potrafi być bardzo groźny. My jednak nie zamierzamy się bronić. Jeśli będzie taka możliwość, to zaatakujemy od początku - stwierdził szkoleniowiec.
W poprzednich sezonach FC Basel grało w fazie grupowej Ligi Mistrzów i potrafiło pokonać choćby Chelsea czy Liverpool. Jak teraz wyzwolić w sobie mobilizację na pojedynki eliminacyjne? - Przede wszystkim na tym etapie słabych rywali nie ma i Lech do takich też się nie zalicza. My znów chcemy awansować i dlatego musimy wygrać najbliższy dwumecz - oznajmił obrońca mistrza Szwajcarii, Marek Suchy.
#dziejesiewsporcie: Pies wbiegł na boisko i przewrócił zawodniczkę
Źródło: sport.wp.pl