Słodko-gorzka bramka Adama Buksy. Napastnik Lechii zaczął dobrą serię?
Adam Buksa ma w tym sezonie dużo pecha. Napastnik Lechii po raz drugi zszedł przedwcześnie z boiska. Może się jednak cieszyć z coraz lepszej formy strzeleckiej.
U Buksy podejrzewano nawet skręcenie stawu skokowego. Na szczęście po badaniach medycznych wiadomo, że nie mógł on kontynuować kolejnego spotkania przez stłuczenie łydki. Obecnie trenuje pod okiem sztabu medycznego biało-zielonych i walczy o to, by być gotowy na mecz ze Śląskiem we Wrocławiu.
W ostatnim czasie Buksa zaczął imponować formą. W środę wszedł na boisko w 77. minucie meczu z Juventusem Turyn i już chwilę później wpisał się na listę strzelców, pokonując bramkarza ekipy z Serie A. Na strzelenie gola z Pogonią Szczecin, potrzebował czternastu minut. Łącznie w ubiegłym tygodniu występował 53 minuty, więc dwa gole mogą robić wrażenie.
Sam piłkarz ma jednak słodko-gorzkie odczucia. - Cieszę się z tego, że udało mi się strzelić gola, ale naszym celem numer jeden były trzy punkty i nie mogę być zadowolony po spotkaniu. Chcę się wyleczyć i spokojnie patrzeć w przyszłość - stwierdził.