Niedzielne starcie zakończyło się bezbramkowym remisem, choć oba zespoły stworzyły kilka sytuacji, po których mogły paść gole. Znicz przez ponad kwadrans grał w przewadze, po tym jak drugą żółtą kartkę w odstępie dziesięciu minut ujrzał Michał Chrabąszcz. - Chcieliśmy wygrać ten mecz i szczególnie szkoda tych ostatnich dwudziestu minut, gdzie graliśmy w przewadze. Na pewno pierwszy mecz i nie jesteśmy jeszcze w takiej optymalnej formie fizycznej, jakbyśmy chcieli - podkreślił Artur Węska. Szkoleniowiec przyjezdnych wyraził zadowolenie ze zdobytego punktu. - Radomiak też zagrał dobry mecz. Znaliśmy jego słabe i mocne punkty, aczkolwiek szczególnie ta końcówka powinna być w naszym wykonaniu lepsza - dodał.
[ad=rectangle]
W podobnym tonie wypowiadał się Jacek Magnuszewski, aczkolwiek jego podopieczni mieli atut w postaci własnej publiczności i mogli w dobrym stylu rozpocząć sezon jako beniaminek. - Szczególnie bałem się sytuacji, w których młodzi zawodnicy mogliby nie udźwignąć presji, stąd moje decyzje personalne były takie, żeby w pierwszej "jedenastce" było więcej zawodników doświadczonych - zaznaczył opiekun Radomiaka.
Gospodarze lepiej zaczęli pojedynek, stwarzając kilka dogodnych okazji. - Przynajmniej jedna powinna zakończyć się bramką. Niestety, gdzieś od trzydziestej minuty oddaliśmy kontrolę nad wydarzeniami na boisku drużynie Znicza, która nas zdominowała - przyznał trener Zielonych.
Kto wie, być może Chrabąszcz nie ujrzałby czerwonej kartki, gdyby nie... kontuzja Mateusza Radeckiego. - Była już przygotowana zmiana Putona za Chrabąszcza, ale Radecki doznał kontuzji i opóźniło się to wszystko o minutę, a w tym czasie Michał Chrabąszcz dostał drugą żółtą kartkę, co zburzyło nam trochę plan taktyczny na ten mecz - wyjaśnił Magnuszewski. - Muszę jednak pochwalić zespół, że grając w osłabieniu, byliśmy stroną mądrzejszą, grającą lepiej w piłkę, stwarzającą jakieś sytuacje, w defensywie bardzo solidnie, a do przodu poszło kilka niezłych kontrataków, które powinniśmy lepiej zakończyć - chwalił zawodników.
O ile do postawy w obronie szkoleniowiec nie miał zastrzeżeń, o tyle pojawiły się pewne uwagi co do skuteczności w ofensywie. - Stwarzając w tej lidze tyle sytuacji, ale ich nie wykorzystując, nie można myśleć o trzech punktach - stwierdził.
Kolejny mecz radomianie rozegrają już w najbliższą sobotę przed własną publicznością, a ich rywalem będzie Stal Stalowa Wola.