Wrocławianie przystępowali do tego pojedynku podbudowani zeszłotygodniowym zwycięstwem nad Termaliką Bruk-Bet Nieciecza. Natomiast krytykowani przez wielu podopieczni, walczącego podobno o posadę, Jerzego Brzęczka udali się na Dolny Śląsk po pierwsze trzy punkty. W teorii zapowiadało się ciekawe widowisko. A jak było w praktyce?
[ad=rectangle]
Od samego początku spotkanie nie było toczone w porywającym tempie. W 15. minucie Śląsk mógł jednak objąć prowadzenie. Po podaniu Jacka Kiełba przed okazją stanął Robert Pich. Uderzenie Słowaka z ostrego kąta zostało zatrzymane przez golkipera Lechii. Zaledwie trzy minuty później znów bliscy szczęścia byli podopieczni Tadeusza Pawłowskiego, lecz Kamil Biliński zmarnował sytuację sam na sam z Marko Mariciem.
W 20. minucie pojedynek został przerwany na kilka chwil. Wszystko z powodu dużego zadymienia po racach odpalonych przez kibiców. Krótki odpoczynek nie wybił z rytmu zawodników WKS-u, którzy ambitnie próbowali swoich sił w ofensywie. Bardzo dużo w tej kwestii zawdzięczają jednak rywalom, którzy nie potrafili uniknąć prostych błędów w obronie. W 30. minucie Marić odbił przed siebie mocne uderzenie Bilińskiego. Poprawiać po 27-latku próbował jeszcze jeden z jego kolegów, ale bez efektu.
Przyjezdnym z Gdańska jedyne czego nie można było odmówić, to chęci. Znacznie gorzej było z jakością czysto piłkarską. W 38. minucie po szybkim wznowieniu ze stałego fragmentu gry futbolówka znalazła się pod nogami nadbiegającego Grzegorza Wojtkowiaka. Jego strzał z 15 metrów został zatrzymany przez dobrze ustawionego Mariusza Pawełka.
Tuż po zmianie stron Lechia próbowała przejąć inicjatywę, ale tylko przez kilka minut wyglądało to obiecująco. W 49. minucie kąśliwy strzał z dystansu Piotra Wiśniewskiego czubkami palców na rzut rożny sparował Pawełek. W 62. minucie znów było groźnie w polu karnym gości, a w kolejnej sytuacji znalazł się Kamil Biliński. Napastnik Śląska efektownie nawinął Ariela Borysiuka, po czym jego strzał zatrzymał świetnie dysponowany Marić.
W 72. minucie potężne wstrzelenie piłki w pole karne przez Flavio Paixao powinno przynieść gola dwukrotnym mistrzom Polski. Robert Pich z bliskiej odległości nie trafił w światło bramki. W końcówce niezmiennie lepsze wrażenie sprawiali gospodarze, którzy zachowali więcej sił od swojego chaotycznie poruszającego się po murawie przeciwnika. Mimo to "mecz przyjaźni" zakończył się bezbramkowym remisem. A to oznacza, że gdańszczanie jeszcze poczekają na premierowy triumf w sezonie.
Śląsk Wrocław - Lechia Gdańsk 0:0
Składy:
Śląsk Wrocław: Mariusz Pawełek 5* - Paweł Zieliński 5 (64' Mariusz Pawelec), Piotr Celeban 6, Adam Kokoszka 6, Dudu Paraiba 5 - Tom Hateley 5, Tomasz Hołota 5, Flavio Paixao 6, Jacek Kiełb 5, Robert Pich 5 (80' Peter Grajciar**) - Kamil Biliński 6 (89' Michał Bartkowiak**).
Lechia Gdańsk: Marko Marić 7 - Grzegorz Wojtkowiak 4, Rafał Janicki 4, Mario Maloca 4 (86' Rudinilson Silva**), Jakub Wawrzyniak 4 - Maciej Makuszewski 5 (67' Michał Mak 5), Ariel Borysiuk 5, Stojan Vranjes 5 (74' Daniel Łukasik**), Piotr Wiśniewski 6, Bruno Nazario 6 - Grzegorz Kuświk 5.
Żółte kartki: Tom Hateley (Śląsk) oraz Grzegorz Wojtkowiak, Piotr Wiśniewski (Lechia).
Sędzia: Paweł Gil (Lublin).
Widzów: 7939.
* Oceny piłkarzy. Skala 1-10 (wyjściowa 6)
** Grał zbyt krótko, aby go ocenić
[event_poll=52752]