Przy Okrzei nie milkną echa pucharowej wpadki ze Stalą Stalowa Wola. Gliwiczanie po serii rzutów karnych pożegnali się z Pucharem Polski. - Jeśli mam kogoś wyróżnić po meczu ze Stalą Stalowa Wola, to na takie słowa z całą pewnością zasługuje Gerard Badia. Zagrał on na bardzo wysokim poziomie i potwierdził, że jest zawodnikiem do pierwszego składu. Ponadto jestem mile zaskoczony postawą Jakuba Kuzdry, dla którego był to absolutny debiut w pierwszej drużynie. Kilku graczy widziałem jednak po raz pierwszy w meczu o stawkę i wielu z nich trochę mnie zawiodło... - nie ukrywał Radoslav Latal, trener Piasta Gliwice.
[ad=rectangle]
O PP niebiesko-czerwoni muszą jednak szybko zapomnieć, bowiem w sobotę podejmą Legię Warszawa. - Legia jest niezwykle rozpoznawalnym zespołem nie tylko w Polsce, ale i na arenie europejskiej. Na pewno jednak nie będziemy się bać warszawian. W drużynie mam profesjonalnych zawodników i nie wydaje mi się, aby bali się oni tego meczu. Mamy więc jeden cel na sobotę - zdobyć trzy punkty - podkreślił Czech.
Opiekun Piasta docenia wicemistrzów Polski, ale zna też wartość swojej drużyny. - Legia przewodzi w tabeli, a ten zespół jest naprawdę wart Ekstraklasy. Przecież nasz rywal gra w europejskich pucharach i z całą pewności jest bardzo mocny. My jednak nie mamy dziewięciu punktów przez przypadek - zaznaczył były gracz Schalke 04 Gelsenkirchen.
Jaki zatem jest złoty środek na sukces z drużyną prowadzoną przez Henninga Berga? - Musimy dominować w obronie, bo ten aspekt gry będzie podstawą do odniesienia sukcesu. Legia ma w swoich szeregach bardzo wielu dobrych piłkarzy, którzy w pojedynką mogą ustalić wynik meczu. Jeśli więc w tyłach zagramy tak, jak zakładamy, to o wynik możemy być spokojni - przyznał szkoleniowiec Piastunek.
Ważną rolę odegrać również może postawa sympatyków niebiesko-czerwonych. - Jednego jestem pewny - spotkanie będzie ciekawe. Mam zatem nadzieję, że na stadionie pojawi się bardzo liczna grupa kibiców, bo wszyscy na nich mocno liczymy. Ze wsparciem fanów możemy być jeszcze silniejsi - zakończył Radoslav Latal.