Nowy Widzew zaprezentował się kibicom. "Świętujemy pierwszy mały sukcesik"

42 dni - tyle czasu upłynęło od utworzenia nowego, czwartoligowego Widzewa do czwartkowej prezentacji zespołu. Wydarzenie przyciągnęło rzesze sympatyków łódzkiego klubu.

Bartosz Koczorowicz
Bartosz Koczorowicz
Prezentacja odbyła się na boisku szkolnym Zespołu Szkół Salezjańskich, mieszczącego się przy ul. Wodnej 36 w Łodzi. W jej trakcie przedstawiono wszystkich 24 piłkarzy odrodzonego klubu. Nie zabrakło nazwisk znanych z przeszłości. Szeregi nowego Widzewa zasilili bowiem Vladimir Bednar, Adrian Budka oraz Princewill Okachi. Słowak reprezentował łódzki klub, gdy ten grał w pierwszej lidze. Pozostali dwaj zawodnicy grali w barwach czerwono-biało-czerwonych w ekstraklasie.
Każdy z piłkarzy wybiegł przy akompaniamencie braw oraz przyśpiewek ze strony kibiców, którzy stanęli w czwartek na wysokości zadania, pokazując, że w IV lidze będą dla Widzewa ogromnym wsparciem. - Nie spodziewałem się takiego przyjęcia przed rozpoczęciem rozgrywek. Jestem twardym człowiekiem, ale gdy wyszedłem na scenę, to nogi się pode mną ugięły, a głos mi gdzieś uciekł. Gdyby jeszcze dłużej tak śpiewali, to bym się tam rozkleił. Przeżyłem dzisiaj coś pięknego - powiedział nowy trener Widzewa, Witold Obarek.
Widzew Łódź wyrusza w długą drogę ku odrodzeniu Widzew Łódź wyrusza w długą drogę ku odrodzeniu
Na wydarzeniu nie mogło również zabraknąć dawnych piłkarzy, którzy reprezentowali klub w czasach jego świetności. W ich imieniu na prezentacji pojawili się Wiesław Wraga, Andrzej Możejko oraz Marek Pięta. Wśród pozostałych zaproszonych gości znaleźli się także m.in. wiceprezydent Łodzi, Tomasz Trela, prezes Orła Łódź, Witold Skrzydlewski, a także żona legendarnego prezesa Widzewa, Ludwika Sobolewskiego, Janina. Na prezentacji nie pojawił się natomiast prezes PZPN, Zbigniew Boniek, który nie mógł przyjechać. Przysłał jednak list, w którym w ciepłych słowach zwrócił się do wszystkich związanych z Widzewem osób. - Cieszę się, że w mojej Łodzi, mój klub wychodzi na prostą. Pragnę podziękować wszystkim ludziom dobrej woli, którzy tak mocno i skutecznie włączyli się w odbudowę mojego, przepraszam, naszego Widzewa - brzmiał jeden z fragmentów listu.

Przebieg prezentacji wzruszył niejednego sympatyka łódzkiego klubu. Nie był w tej sytuacji wyjątkiem również prezes odradzającego się Widzewa, Marcin Ferdzyn, który do spółki z innymi łódzkimi biznesmenami podjął się misji odbudowy. - Udało się dzięki pomocy wielu zaangażowanych ludzi, a dzisiaj świętujemy sobie swój mały sukcesik. Kibice zachowali się bardzo fajnie. Cieszę się na obecny widok. Mam nadzieję, że radości będzie coraz więcej. Widać, że publiczność żyje tym wszystkim. Niech to wszystko idzie do przodu i toczy się - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl jeden z założycieli Reaktywacji Tradycji Sportowych. - Tworzenie klubu od podstaw to przede wszystkim dużo spraw organizacyjnych. Przez ostatnie trzy tygodni nie robiłem nic innego. Dużo pracy wykonaliśmy, ale jeszcze więcej przed nami. Liczę na to, że piłkarze wezmą się tak samo do roboty. Wspiera nas społeczność widzewska z całej Polski. Mamy sygnały z różnych zakątków kraju. Dobrze również układa się współpraca z miastem. Mam nadzieję, że stadion będzie rósł szybko i zostanie ukończony w terminie. Bardzo dziękujemy pani prezydent Hannie Zdanowskiej oraz panu wiceprezydentowi Tomaszowi Treli za wszystko, co dla nas robią - kontynuował.

Prezesowi Widzewa wtórował Budka, który powraca do klubu po trzech latach przerwy. - Z niczego powstaje klub, nowy Widzew. Cieszę się z tego, że uczestniczę w tym, i że będę mógł pomóc zarówno na boisku, jak i poza boiskiem, żeby wrócił on tam gdzie jego miejsce. To zawsze była moja drużyna i jestem szczęśliwy, że będę mógł dalej w niej grać. Zrobię wszystko, żeby być tu jak najdłużej. Jest to coś pięknego. Moje dzieci będą się cieszyć, widząc ojca jak gra dla Widzewa - powiedział.

Pomimo krótkiego okresu na stworzenie klubu, powstał zespół, który dzięki doświadczonym piłkarzom z ekstraklasową przeszłością oraz utalentowanym graczom z niższych lig, urasta do miana faworytów ligi. Bardzo prawdopodobne, że postrachem czwartoligowych boisk okaże się wspomniany Okachi, który w barwach Widzewa rozegrał w najwyższej klasie rozgrywkowej łącznie 75 meczów. - Zdaję sobie sprawę, że wszyscy będą skupieni na mnie w tej lidze. Większość ludzi, nawet na tym poziomie rozgrywek, wygaduje bzdury o mnie. Ale takie jest życie, sam decyduję o tym, gdzie chcę przebywać i jak do tego podchodzić. Wiem, że moja gra będzie obserwowana, ale ja będę grał najlepiej, jak potrafię - zapewnił Nigeryjczyk - Nie chcę być gwiazdą tej ligi. Chcę wykonywać po prostu swoją pracę, żebyśmy awansowali ligę wyżej - dodał.

Premierowy mecz odradzającego się Widzewa odbędzie się już w sobotę i będzie to jednocześnie najdalszy wyjazd łodzian w tym sezonie. Czerwono-biało-czerwoni pojadą do Pajęczna, gdzie pierwszą przeszkodą na drodze do awansu do trzeciej ligi będzie miejscowy Zawisza. Oprócz wsparcia kibiców oraz przychylności różnych środowisk, widzewiacy mają jeszcze jedną motywację. - Jeżeli awansujemy do trzeciej ligi to rzucę papierosy w ciągu jednego dnia. Będzie ciągnęło, ale wytrzymam! - zapowiedział trener Obarek.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×