Zacięty bój beniaminków - relacja z meczu MKS Kluczbork - Zagłębie Sosnowiec

Emocji w Kluczborku nie brakowało. Gdy wydawało się, że trzy punkty wywiozą sosnowiczanie, moment nieuwagi wykorzystał Sebastian Deja, który tym samym został bohaterem MKS-u.

Olga Krzysztofik
Olga Krzysztofik
Poprzednia kolejka była dla obu drużyn zupełnie inna. MKS poległ w Katowicach z GKS-em, a egzekutorem beniaminka był Grzegorz Goncerz. Z kolei sosnowiczanie zanotowali efektowne zwycięstwo, pokonując jednego z głównych faworytów do awansu - Arkę Gdynia.
Blamaż w Katowicach pociągnął za sobą ofiary, trener Andrzej Konwiński zdecydował się na zmiany w składzie. Szkoleniowcy Zagłębia postąpili wedle reguły, że zwycięskiego składu się nie zmienia i ponownie od pierwszych minut zagrali na dwóch napastników. Sosnowiczanie rozpoczęli konfrontację lepiej niż dwie poprzednie, w których gole tracili już w 4. minucie. Przyjezdni grali dobrze, starając się objąć inicjatywę nad meczem. Jednak pierwszy strzał oddali dopiero w 15. minucie, gdy z bliskiej odległości Jakub Arak główkował ponad poprzeczką. Od tego momentu poczynali sobie na boisku coraz pewniej, ale brakowało im zawsze detali, jak chociażby w 21. minucie, gdy Michał Fidziukiewicz niedokładnie trafił w piłkę.

Kluczborczanie starali się dotrzymywać kroku rywalom, trzy minuty później Piotr Giel podał do niepilnowanego Marcina Nowackiego, ale ten trafił w plecy jednego z obrońców Zagłębia. W 33. minucie sosnowiczanie ruszyli z kontrą, którą zapoczątkował Martin Pribula, oddał on strzał, a bramkarz odbił piłkę, która ponownie trafiła do Pribuli. Tym razem Słowak podał do Jakuba Araka, który otworzył wynik spotkania. Początkowo sędzia liniowy zasygnalizował spalonego, lecz po konsultacji z głównym arbitrem gol został uznany.

Lepiej prezentowali się goście, którzy uważnie grali w defensywie, starając się nie dopuścić do skonstruowania przez rywali groźnych akcji, co im się udawało. Ponadto nie ustawali w dążeniach do zdobycia kolejnego trafienia, okazję miał ponownie Fidziukiewicz, który w końcówce uderzył ponad poprzeczką.

Po powrocie na murawę kluczborczanie zaczęli grać odważniej, już w pierwszej akcji Maciej Kowalczyk oddał strzał obok bramki, ale bardzo lekki. Mimo starań gospodarzy wciąż lepiej prezentowali się Zagłębiacy, ale groźne akcje miał również MKS - w 63. minucie Szymon Sobczak z ponad 20 metrów uderzył tuż obok bramki, z kolei cztery minuty później Wojciech Fabisiak wybił piłkę zmierzającą pod poprzeczkę po strzale Łukasza Ganowicza. Kluczborczanie obudzili się więc z marazmu, dzięki czemu spotkanie stało się zacięte.

W 77. minucie świetne dośrodkowanie posłał Marcin Tomaszewski, a Piotr Giel nie trafił w piłkę w polu bramkowym. Nie była to ostatnia niewykorzystana akcja MKS-u, trzy minuty później fatalnie pomylił się Michał Kojder. Gospodarze mieli przewagę, ale nie przynosiła im ona żadnego efektu. Wydawało się, że pojedynek zakończy się triumfem przyjezdnych, lecz w doliczonym czasie gry katem Zagłębia okazał się Sebastian Deja, który uderzył zza pola karnego i pokonał Fabisiaka. Sosnowiczanie swoją postawą prosili się o stratę gola, czego ostatecznie się doczekali.

MKS Kluczbork - Zagłębie Sosnowiec 1:1 (0:1)
0:1 Jakub Arak 33'
1:1 Sebastian Deja 90+1'

Składy:

MKS Kluczbork: Oskar Pogorzelec - Adam Orłowicz, Łukasz Ganowicz, Paweł Gierak, Kamil Nitkiewicz, Rafał Niziołek, Piotr Kasperkiewicz (46' Sebastian Deja), Marcin Nowacki, Maciej Kowalczyk (70' Michał Kojder), Szymon Sobczak (76' Marcin Tomaszewski), Piotr Giel.

Zagłębie Sosnowiec: Wojciech Fabisiak - Marcin Sierczyński, Łukasz Sołowiej, Krzysztof Markowski, Jovan Ninković, Dawid Ryndak (83' Hubert Tylec), Łukasz Matusiak, Sebastian Dudek, Michał Fidziukiewicz, Martin Pribula (87' Konrad Zaradny), Jakub Arak (69' Tomasz Margol).

Żółte kartki: Arak, Matusiak (Zagłębie).

Sędzia: Szymon Lizak (Poznań).

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×