W 85. minucie sędzia Zbigniew Dobrynin ukarał drugą żółtą kartką, a w konsekwencji czerwoną Mateusza Kamińskiego. Trzy minuty później jedyną bramkę dla Miedź Legnica zdobył Tomasz Midzierski. Z decyzją arbitra nie mógł się pogodzić trener GKS Katowice. - Trochę dziwię się sędziemu, że w sytuacji gdzie jest walka w powietrzu daje żółtą kartkę. Później przy stałym fragmencie zabrakło tego zawodnika. To było w ferworze walki i sędzia w ogóle nie powinien dać kartki - ocenił Piotr Piekarczyk.
[ad=rectangle]
GKS Katowice ma za sobą słaby start sezonu. W sześciu spotkaniach katowiczanie zdobyli 6 punktów i zamiast bić się o czołowe lokaty, to sklasyfikowani są 14. miejscu. W starciu z Miedzią GieKSa blisko była wywalczenia punktu. - Typowy mecz na remis, na pewno nie mogę mieć pretensji do swoich zawodników o walkę, zaangażowanie i koncentrację. Jedynie w pierwszej połowie były akcje na skrzydłach, ale brakowało ostatniego podania - przyznał Piekarczyk.
Ślązacy mieli problem ze sforsowaniem formacji defensywnej legnickiego zespołu. - Generalnie każdej drużynie się gra ciężko jeśli rywale ustawią zaporę na swojej połowie. Nie jesteśmy zespołem, który może każdego rozklepać. Zabrakło dokładności, zawsze stwarzamy jakieś sytuacje. Chciałem taktycznie inaczej ustawić zespół, ten scenariusz był po mojej myśli. Było widać, że w drugiej połowie zabrakło armat, nie mieliśmy praktycznie żadnych sytuacji - powiedział trener GKS-u Katowice.
Zdaniem szkoleniowca czerwona kartka była kluczowym momentem spotkania. - Zabrakło kreatywności. Miedź głębiej się cofnęła i nie mieliśmy jak stworzyć akcji. Graliśmy o trzy punkty i nikt przed meczem nie zakładał, że będziemy zadowoleni z remisu. Wiadomo, że w takiej sytuacji trzeba remisu pilnować. Nie można się odkryć, chłopcy grali konsekwentnie. Kluczowym momentem była czerwona kartka dla Kamińskiego. Dla mnie to jest skandal - skrytykował Piekarczyk.