Błękitni Stargard w kryzysie. "Nie przeżywaliśmy takich chwil od trzech lat"

Celem klubu jest walka o awans, tymczasem Błękitni Stargard są ostatni w tabeli II ligi. Co dzieje się z rewelacją Pucharu Polski sprzed roku?

Podopieczni Krzysztofa Kapuścińskiego rozpoczęli sezon zgodnie z planem. Pokonali w derbach Kotwicę Kołobrzeg, wyeliminowali z Pucharu Polski Termalicę Bruk-Bet Nieciecza. Co prawda następnie odpadli ze swoich ulubionych rozgrywek, ale miało to przynieść pozytywny skutek. Drużyna chciała skoncentrować całą energię na grę w lidze.
[ad=rectangle]
Błękitni Stargard Szczeciński przeżywają jednak kryzys. Od inauguracji nie wygrali nawet raz. W środku poprzedniego tygodnia przegrali na swoim stadionie z Siarką Tarnobrzeg 1:2. - Wypada tylko przeprosić kibiców za naszą postawę. Tym zawodnikom potrzeba jednej dobrej akcji, jednej bramki, żeby to wszystko puściło. Dużo trzeba sobie powiedzieć w szatni, wytłumaczyć pewne rzeczy i wrócić do dobrego, starego grania - tłumaczył asystent trenera Jarosław Piskorz.

Z taką myślą Błękitni wybrali się na teren Stali Mielec. Dobrą akcję stworzyli, gola zdobyli, a nawet prowadzili 2:0, a mimo to nie zapunktowali. Lider odrobił stratę z nawiązką i wygrał 3:2. Krzysztof Kapuściński wskazał newralgiczne punkty przegranego spotkania. Po pierwsze jego podopieczni dopuszczali przeciwników pod własną bramkę zaraz po zdobyciu gola.

- Za pierwszym razem jeszcze cudem nie straciliśmy gola, ale za drugim pozwoliliśmy Stali złapać kontakt. Zostały nam dwie minuty do przerwy i powinniśmy to wytrzymać. Stało się inaczej i rywale podcięli nam skrzydła - powiedział trener.

Krzysztof Kapuściński musi zmierzyć się z kryzysem w swoim zespole
Krzysztof Kapuściński musi zmierzyć się z kryzysem w swoim zespole

Problemem zespołu są drugie połowy, w których tracą 70 procent goli. W ostatnim meczu piłkarze Stali zdobyli wszystkie uderzeniami głową. - Mieliśmy grać po przerwie w niskim pressingu i wyprowadzać nasze kontrataki. Przy stanie 2:1 trafiliśmy jeszcze w poprzeczkę. Zamiast podwyższyć prowadzenie straciliśmy trzy gole oraz punkty - dodał Kapuściński.

Trener Błękitnych nie ma poważnych problemów kadrowych. Do składu wrócił filar środka pola Piotr Wojtasiak. Gra ponownie najlepszy strzelec sprzed dwóch sezonów Michał Magnuski. Zastrzeżenia można było mieć do biernej postawy na rynku transferowym. Po intensywnym i rewelacyjnym okresie w szatni mógł także nastąpić spadek motywacji.

- W Błękitnych nadal jest potencjał. Nie przeżywaliśmy takich chwili od dawna, bo nasze trzy ostatnie sezony były najlepsze w historii. Trzeba się podnieść. Potrzebujemy jednego meczu na przełamanie. Liczyliśmy, że nastąpi w Mielcu, ale tak się nie stało - ubolewał Kapuściński.

Przed stargardzianami domowy mecz z byłym liderem Wisłą Puławy. Pierwszy gwizdek w sobotę o godzinie 15:00.

Komentarze (0)