Dumni po zwycięstwie, dumni po porażce

Reprezentacja po powrocie z Frankfurtu nie była co prawda witana z orkiestrą, ale żaden z kibiców nie budził się w sobotę z brutalnie zgaszonymi nadziejami.

 Redakcja
Redakcja

Cały czas mam w pamięci obrazek sprzed 27 lat, kiedy to w Dublinie wylądowała reprezentacja Irlandii wracająca z mistrzostw Europy w Niemczech. Piłkarzy Jackiego Charltona witały dziesiątki tysięcy autentycznie szczęśliwych i dumnych kibiców. Drużyna dokonała rzeczy wielkiej i najważniejszej. Pokonała Anglię, by potem... odpaść po fazie grupowej. Wspominam o tym dlatego, że my chyba też doczekaliśmy się zespołu, który jesteśmy w stanie docenić i szanować nie tylko po spektakularnych sukcesach.

Reprezentacja Polski po powrocie z Frankfurtu nie była co prawda witana z orkiestrą, ale jestem przekonany, że żaden z kibiców nie budził się w sobotę z kacem wywołanym brutalnie zgaszonymi nadziejami. W piątkowy wieczór obejrzeliśmy dobre piłkarskie widowisko, w którym faworyt, zespół lepszy, wykorzystał słabości rywala, ale musiał się przy tym dużo napracować. Cała Europa doceniła jakość futbolu, którą wypracowali waleczni Biało-Czerwoni. Na drużynę Adama Nawałki nie patrzy się już jak na grupę chłopców, która coś próbuje zrobić, ale nie bardzo wie jak. Wprost przeciwnie. Europejscy rywale muszą już upatrywać swojej szansy w słabszej dyspozycji poszczególnych ogniw naszej reprezentacji.

Tych niestety jest jeszcze kilka. Wiedzieli o tym Niemcy z Joachimem Loewem na czele, wiedzieliśmy i my. Tylko nasza ułańska fantazja kazała nam zakłamywać rzeczywistość i w imię lepszej sprawy odstawić na bok realną analizę szans przed starciem we Frankfurcie. Tacy już jesteśmy i z tego również powinniśmy być dumni, bo taki temperament pozwala nam na więcej radosnych chwil, a tych w sporcie łakniemy jak tlenu.

Mecz z Niemcami, czyli z rywalem z najwyższej światowej półki, to najlepszy z możliwych materiał do analiz. Ja jednak pozostawiam tę analizę tym, którzy po meczu wiedzą znacznie więcej niż przed nim, czyli sztabowi naszej reprezentacji. Przez ten weekend aż do poniedziałkowego meczu z Gibraltarem, który z całą pewnością obejrzy na Stadionie Narodowym komplet kibiców, chcę czuć się jak jeden z nich. Dumny i zadowolony z postawy drużyny, która godnie reprezentuje mój kraj. W tych eliminacjach dokonaliśmy już czynu historycznego. Tak jak Irlandczycy 27 lat temu pokonali Anglię, tak i my pokonaliśmy Niemców. Dwa lata po tamtym wyczynie chłopcy Charltona dotarli do ćwierćfinału mistrzostw świata. My nadal mamy szansę na podobny sukces … na Euro we Francji.

Sergiusz Ryczel, dziennikarz ncplus

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×