Na dwa dni przed pojedynkiem pierwszej drużyny z ostatnią włodarze katowickiego klubu postanowili zmienić trenera. I tak Marka Motykę zastąpił Mirosław Smyła. Jednak efekt nowej miotły nie zadziałał w przypadku Rozwoju Katowice, który przegrał z Chrobrym Głogów 0:1.
- To był dla nas bardzo trudny mecz. Pierwsza połowa z naszą optyczną przewagą, ale trzeba sobie powiedzieć szczerze, że sytuacji nie było za wiele i było trudno się przebić. Zagrażaliśmy po stałych fragmentach gry, ale tak samo było w drugą stronę, bo Rozwój też je dobrze rozgrywał - powiedział Ireneusz Mamrot.
Starania jego podopiecznych przyniosły efekt w 43. minucie, wtedy Dominik Kościelniak podał wzdłuż boiska, a nogę do piłki przyłożył Michał Ilków-Gołąb, który z łatwością zdobył bramkę do szatni.
Ten gol był ważnym momentem spotkania. - To zawsze dodaje dużo pewności drużynie, która strzela, a powoduje nerwowość u tych, co tracą. Na Rozwój widocznie jednak tak nie wpłynęła, bo w drugiej połowie przejął inicjatywę i prowadził grę - zaznaczył szkoleniowiec.
Po przerwie to Rozwój był stroną dyktującą tempo gry, lecz beniaminkowi zabrakło skuteczności i w efekcie mecz zakończył się wygraną lidera. - Cieszymy się ze zwycięstwa i trzech punktów, jak najbardziej szczerze i z całego serca życzę gospodarzom powodzenia w następnych meczach. I takiej serii jaką mieliśmy przed rokiem - wszyscy zastanawiali się kto oprócz Chrobrego spadnie, potem w trzech meczach zgarnęliśmy dziewięć punktów i zaczęto nas trochę bardziej szanować. Tego życzę Rozwojowi - podkreślił Mamrot.
Obecnie Chrobry plasuje się na pierwszym miejscu w tabeli z 14 punktami na koncie i bilansem meczów 4-2-1. W najbliższej kolejce piłkarze z Głogowa podejmować będą Bytovię Bytów (11 września, 18:00).