We wrześniu sosnowiczanie jeszcze nie rozegrali żadnego spotkania, ich mecz 7. kolejki z Miedzią Legnica został przełożony na późniejszy termin (29 września) na wniosek gospodarza, z powodu powołań zawodników Miedzi do reprezentacji narodowych.
Dla Zagłębia Sosnowiec było to korzystne rozwiązanie, zespół mógł bowiem spokojnie potrenować, a niektórzy z piłkarzy - choćby Martin Pribula, ważne ogniwo drużyny - zdołali wyleczyć urazy. - Bardzo dobrze się złożyło. W drużynie było kilka urazów, a obecnie wszyscy są już zdrowi i gotowi do następnego meczu. Dobrze się złożyło, mieliśmy czas na regenerację - przyznał Dawid Ryndak.
- Ci, którzy nie byli w rytmie meczowym na pewno włożyli w treningi więcej wysiłku. A ci, którzy grali w większym wymiarze czasowym mieli trochę więcej luzu, ale każdy z nas jest już na tym samym poziomie wytrenowania. Myślę, że wszyscy będą gotowi na piątkowy mecz - powiedział pomocnik beniaminka I ligi.
Najbliższym rywalem Zagłębia będzie PGE GKS Bełchatów. W poprzedniej kolejce bełchatowianie przegrali z GKS-em Katowice 1:2, w dodatku Ślązacy kończyli spotkanie w dziewiątkę. Dawid Ryndak upatruje szanse sosnowiczan właśnie w walce do końca.
- Wyrwane zwycięstwo GKS-u w ostatnich minutach pokazało, że nie ma w tej lidze faworytów, trzeba grać do końca. Liczymy na to, że będziemy walczyć i wygramy to spotkanie. Postaramy się walczyć do 90 minuty, może znowu uda nam się zdobyć bramkę pod koniec. Liczymy na dobry rezultat - zaznaczył.
Czy zatem Zagłębie zafunduje kibicom kolejny horror? - Nie chcielibyśmy, ale to jest piłka nożna, mecz nie zawsze układa się tak, jakbyśmy sobie tego życzyli. Jest jakiś plan na spotkanie, ale wszystko może wziąć w łeb w pierwszych minutach, trzeba się szybko dostosować i walczy o trzy punkty do końca - przyznał.
Pojedynek pomiędzy Zagłębiem Sosnowiec a PGE GKS-em Bełchatów rozpocznie się w piątek 11 września o godzinie 19:00.