Przed spotkaniem na Stadionie Ludowym w Sosnowcu bełchatowianie mieli na swoim koncie dwie porażki z rzędu, w tym bolesną przegraną z GKS-em Katowice. W tamtym meczu prowadzili 1:0, a grając w przewadze jednego zawodnika stracili dwa gole. Ostatecznie GieKSa w dziewiątkę wygrała 2:1.
Bełchatowianie obawiali się pojedynku w Sosnowcu. - Wiedzieliśmy w jakiej jesteśmy sytuacji. Przyjechaliśmy do Sosnowca po dwóch porażkach, czy zasłużonych, czy nie, to już mniejsza o to. Zdawaliśmy sobie sprawę z siły Zagłębia, z publiczności jaka jest tutaj specyficzna i potrafi dopingować swoich piłkarzy w bardzo charakterystyczny sposób - powiedział Rafał Ulatowski.
Piłkarze PGE GKS-u Bełchatów dobrze odrobili przedmeczowe lekcje, realizacja ich taktyki pomogła w częściowym wyłączeniu najmocniejszych punktów Zagłębia Sosnowiec.
- Myślę, że zneutralizowaliśmy to, co było najgroźniejsze, czyli Arak, Fidziukiewicz wchodzący z drugiej linii, Pribula na lewej stronie, obiegający go Ninković. Byliśmy bardzo dobrze taktycznie ustawieni do tego. Mieliśmy swoje sytuacje w pierwszej połowie, niewykorzystane przez Lukę Klemenza, strzał Łukasza Wrońskiego - przyznał Ulatowski.
Do przerwy utrzymywał się bezbramkowy remis, dopiero w drugiej połowie zrobiło się bardziej emocjonująco. W 50. minucie drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę otrzymał Łukasz Sołowiej. Sześć minut później sędzia odgwizdał rzut karny, który pewnie wykorzystał Bartłomiej Bartosiak.
- Druga połowa ułożyła się dla nas jak marzenie, rzut karny, po raz kolejny Czarek Demianiuk prokuruje taką sytuację - w meczu z GKS-em Katowice rzut wolny, w tym spotkaniu rzut karny. Czerwona kartka dla przeciwnika i od tego zaczyna się nasza delikatna nerwowość, która w końcówce kosztowała nas bardzo dużo pewności siebie oraz zimnej głowy - zaznaczył trener PGE GKS-u.
W ostatnich minutach inicjatywa należała do sosnowiczan, którzy dopiero grając w osłabieniu potrafili zaryzykować w ofensywie. Jednak starania beniaminka nie przyniosły efektu w postaci trafienia i w efekcie to spadkowicz z Ekstraklasy mógł cieszyć się ze skromnego, ale cennego zwycięstwa.
- Cieszy bardzo, że wygraliśmy mecz, bo dla tego zespołu kolejna strata punktów byłaby bardzo, bardzo smutna. A tak dziękuję za to, że podnieśliśmy się po bardzo dobrym tygodniu jeśli chodzi o trening, o przygotowanie do meczu. Jesteśmy super szczęśliwi, wygraliśmy na bardzo trudnym terenie. Sposób w jaki graliśmy końcówkę meczu był być może niezadowalający z punktu widzenia taktyki, ale cieszymy się, jak przyjedziemy do Bełchatowa zrobimy analizę meczu, potrenujemy, bo okazuje się, że mojemu zespołowi trudniej gra się z przewagą jednego zawodnika niż w równowadze jedenastu na jedenastu - powiedział Rafał Ulatowski.