Po ośmiu kolejkach ekstraklasy Lech Poznań zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli. Zespół Macieja Skorży przegrał sześć meczów, jeden zremisował i tylko w jednym odniósł zwycięstwo.
W ostatnich tygodniach mistrzowie Polski ponieśli cztery porażki z rzędu - z Zagłębiem Lubin (1:2), Piastem Gliwice (0:1), Termalicą Bruk-Bet Nieciecza (1:3) i Podbeskidziem Bielsko Biała (0:1).
- Te wyniki to dla mnie zaskoczenie. Nie przypominam sobie, kiedy poprzednio Lech Poznań przegrał cztery kolejne mecze w Ekstraklasie, a w tym dwa ze średnimi rywalami. Widać, że w zespole dzieje się coś złego. Skoro w maju drużyna grała świetną piłkę i zdobyła mistrzostwo Polski, a dziś jest cieniem samej siebie, to nie chodzi tu tylko o umiejętności - nie ma wątpliwości Piotr Reiss.
- Można powiedzieć, że trener Maciej Skorża wykonuje swoje zadania - wywalczył mistrzostwo Polski i awansował do fazy grupowej Ligi Europy. Tyle, że stało się to po dwumeczu z węgierskim Videotonem (3:0, 1:0), który w tej chwili ma chyba dużo większe problemy niż Lech - podkreśla w rozmowie z serwisem WP SportoweFakty były napastnik poznańskiego zespołu.
Prezes Lecha Karol Klimczak zapewnia, że zespół jest bardzo dobrze przygotowany do sezonu. Jako jeden z głównych powodów słabych wyników podaje brak czasu na regenerację po poprzednim sezonie, który dla piłkarzy miał być niezwykle wyczerpujący psychicznie.
- Rzeczywiście, okres urlopowy był bardzo krótki, ale z drugiej strony, kiedy po znakomitej końcówce sezonu zdobywa się mistrzostwo Polski, to każdy piłkarz powinien wrócić do treningów z wielką motywacją. Lech miał szansę na wywalczenie awansu do fazy grupowej Ligi Mistrzów, gdzie od 20 lat nie mamy polskiego zespołu. Taka perspektywa musiała być dla piłkarzy niezwykle motywująca - podkreśla Piotr Reiss.
- Nie wiem, czy podczas okresu przygotowawczego nie popełniono jakiegoś błędu. Jeśli nie, to w najbliższym czasie drużyna na pewno wjedzie na swoje tory i będzie wygrywać zarówno w ekstraklasie, jak i Lidze Europy. Jeżeli jednak nie przełamie się w najbliższych 2-3 spotkaniach, to będzie mieć bardzo duży problem. Myślę, że są duże powody do obaw - ocenia czterokrotny reprezentant Polski.
Jednym z największych mankamentów w grze Lecha Poznań jest fatalna skuteczność. W ośmiu dotychczasowych spotkaniach zespół strzelił jedynie pięć goli. To najmniej spośród wszystkich klubów polskiej ligi.
- Co prawda latem z drużyny odszedł napastnik Zaur Sadajew, ale wiele osób i tak miało co do niego pretensje o nieskuteczność. Poza tym zespół zasilili Denis Thomalla, który jest młodym i obiecującym zawodnikiem, a także Marcin Robak, który trochę goli w polskiej lidze już nastrzelał. A jednak, bramki ciągle nie padają - podkreśla Piotr Reiss.
- Myślę, że problem piłkarzy tkwi przede wszystkim w psychice. Lech ma duże problemy z wypracowywaniem sytuacji podbramkowych, a jeśli już je ma, to nie potrafi ich wykorzystać. Trzeba nad tym ubolewać, ale przede wszystkim należy nad tym ciężko pracować - dodaje były napastnik Lecha.
Niedawno trener Maciej Skorża przyznał, że brak skuteczności odbija się na mentalności jego piłkarzy i wpływa na ich pewność siebie. Wydaje się, że w tej sytuacji mogłyby im pomóc rozmowy z psychologiem sportowym, który jest zatrudniony w klubie. Zdaniem prezesa Karola Klimczaka niewielu piłkarzy chce jednak korzystać z jego pomocy.
- Rzeczywiście, w klubie od dawna pracuje pani psycholog, ale rzadko zgłaszają się do niej zawodnicy z pierwszego zespołu. Częściej pracuje ona z drużynami juniorów lub bezpośrednio z zespołem rezerw - wyjaśnia Reiss.
- Nikogo nie da się do tego namówić. To zawsze indywidualna sprawa. Poza tym największą pracę do wykonania ma sztab szkoleniowy. To trenerzy muszą dotrzeć do psychiki napastników i sprawić, że ci będą wykorzystywać sytuacje podbramkowe - kończy.