Sztab szkoleniowy Zagłębia Sosnowiec zdecydował się dokonać kilku zmian w podstawowej jedenastce, ale mimo to kręgosłup drużyny został zachowany. Roszada nastąpiła między innymi między słupkami, miejsce Wojciecha Fabisiaka zajął Szymon Gąsiński.
Ten w 13. minucie sprokurował groźną sytuację dla Wdy Świecie, gdyż zagrał ręką poza polem karnym, dzięki czemu Wda miała rzut wolny spod linii końcowej. Do piłki podszedł Patryk Urbański, huknął, a po złej interwencji Gąsiński wepchnął piłkę do bramki.
- Powiem szczerze, że po pierwszej bramce było mi kwaśno - nie ukrywał Artur Derbin. Stracony gol podziałał na jego podopiecznych mobilizująco. Od tego momentu przewaga sosnowiczan była coraz bardziej widoczna.
Ostatecznie zwyciężyli oni 4:1, a na listę strzelców wpisali się kolejno Konrad Zaradny, Adrian Paluchowski, Martin Pribula i Tomasz Szatan. - Samo zwycięstwo nie podlega dyskusji, w tym meczu byliśmy drużyną lepszą, udowodniliśmy różnicę klas. Najważniejsze jest to, że gramy w ćwierćfinale Pucharu Polski, to jest informacja dnia - zaznaczył.
W Zagłębiu na pozycji napastnika mają kłopot bogactwa, poza wspomnianym Paluchowskim (w meczu z Wdą zdobył bramkę i zaliczył dwie asysty) są Jakub Arak i Michał Fidziukiewicz. - Wypada się tylko cieszyć - powiedział Derbin. - Mogę pogratulować Paluchowskiemu udanego debiutu - dodał.
W ćwierćfinale Pucharu Polski sosnowiczanie zmierzą się z lepszą drużyną z pary GKS Katowice - Cracovia. To spotkanie zostanie rozegrane w przyszłym tygodniu, w dniu 22 września.