Frekwencyjny koszmar Lecha. Tak źle jeszcze nie było!

Miłosz Marek 18 Września 2015, 07:48

- Jeśli Lech nie oferuje w danej chwili dobrej piłki, to kibice są znużeni i nie chcą przychodzić na mecze. Nikt nie kupi słabego produktu. Tak to po prostu funkcjonuje - powiedział na jednej z konferencji prasowych prezes Lecha, Karol Klimczak. Wówczas komentował słabą frekwencję podczas meczu z Videotonem.

Na mecz z Węgrami przyszło ponad 14 tysięcy kibiców. Ten wynik można uznać za przyzwoity, kiedy spojrzy się na kolejne konfrontacje na Inea Stadionie. W sobotnim meczu z Podbeskidziem na trybunach zasiadło niewiele ponad 11 tysięcy fanów mistrzów Polski.

Prawdziwym koszmarem okazał się jednak pojedynek z Belenenses Lizbona. Powrót po pięciu latach do fazy grupowej europejskich pucharów miał być świętem w stolicy Wielkopolski. Było jednak odwrotnie. Najzagorzalsi fani zbojkotowali mecz. Zabrakło zorganizowanego dopingu, a wszystko okrasiła najgorsza frekwencja w historii obiektu już po jego modernizacji na potrzeby Euro 2012!

Spotkanie oglądało zaledwie 7 934 osób, na co wpłynęła zarówno forma lechitów, jak i polityka UEFA związana z przekazaniem 1 euro z każdego sprzedanego biletu na rzecz uchodźców. Więcej kibiców zasiadało na trybunach nawet podczas ubiegłorocznej potyczki ze Zniczem Pruszków w Pucharze Polski. Wówczas wszystkie okoliczności nie sprzyjały dobrej frekwencji - pogoda, termin rozgrywania meczu (środa, godz. 17:45) oraz wynik pierwszego starcia (5:1 dla Lecha).

Działacze poznańskiego zespołu mają spory problem z frekwencją, która pogarsza się z tygodnia na tydzień. Lech rozpoczął sezon od wyprzedania wszystkich biletów na mecz z Legią. Frekwencja na domowych meczach Lecha Poznań w sezonie 2015/2016: